niedziela, 15 grudnia 2013

"Jesteś cudem"




Tytuł: Jesteś cudem
Autor: Regina Brett
Wydawnictwo: Insignis

Moja ocena: 9 - wybitna






Trafiłam przypadkiem. Jak zwykle spodobała mi się okładka. Dostałam od chłopaka na Mikołaja i cóż... książka stała się chyba czymś w rodzaju przewodnika w życiu. Mimo iż wygląda na książkę typowo motywacyjną moim zdaniem opowiada o życiu. Przy czym oczywiście motywuje, ale o życiu opowiada przede wszystkim.

Autorka opisuje, co jej zdaniem jest ważne w życiu i jak powinniśmy postępować. Opiera się przede wszystkim na miłowaniu bliźnich i przykazaniach Bożych. Mówi również o swojej przemianie. Jak kiedyś postrzegała każdą sferę życia, a jak teraz - po tym jak przeżyła raka. Nie można jej odebrać tego, że naprawdę została doświadczona przez Los, jednak dała radę postawiła się rakowi i udało jej się wygrać. Uważam, że już samo jej życie jest motywacją dla innych.

Podaje listę pięćdziesięciu porad jak uczynić nasze życie lepszym. Jak uczynić niemożliwe - możliwym. Większość z nich jest naprawdę głównie odnoszących się do Wiary, jednak mimo to każdy może je stosować w życiu. Okazuje się, że uczynić niemożliwe możliwym wcale nie jest takie trudne. Dla mnie był to impuls, by coś zmienić, a przede wszystkim zauważyć, że można żyć inaczej.

Książkę polecam każdemu. Absolutnie każdemu. Zarówno tym, co chcą uczynić swe życie "lepszym", jak również tym wszystkim, którzy chcą zobaczyć, czy rzeczywiście robi wszystko, by było jak najlepiej.

Serdecznie polecam.

sobota, 7 grudnia 2013

"Bezbarwny Tsukuru Tazaki i lata jego pielgrzymstwa"




Tytuł: Bezbarwny Tsukuru Tazaki i lata jego pielgrzymstwa
Autor: Haruki Murakami
Wydawnictwo: Muza

Moja ocena: 8 - rewelacyjna






Najnowsza powieści chyba wszystkim znanego japońskiego pisarza Murakamiego. Polska powinna być dumna, ponieważ byliśmy czwartym z kolei krajem na całym świecie w którym książka została przetłumaczona. Od razu trafiła na listy bestsellerów i nie dziwne. Z jednej strony różni się od poprzednich książek autora jak również mi osobiście przywodziła na myśl "Norwegian Wood".

Co mam napisać, aby nie zdradzić przyszłym czytelnikom fabuły i jednocześnie nie cytować opisu z tyłu okładki? Książka opowiada o bezbarwnym człowieku, który stracił przyjaciół wskutek nieszczęśliwego nieporozumienia i... czegoś jeszcze. Osobiście uważam, że powieść jest smutna. Nie tak jak "Norwegian Wood", jednak jest w niej coś przygnębiającego. Jak większość książek Murakamiego odnosi się wrażenie jakby opisywane zdarzenia były tylko snem. Niewyraźny początek i niepoznane zakończenie nasuwają na myśl marę senną.

Uważam, że Murakami stworzył prostą, przejrzystą i naprawdę ciekawą przestrzeń, w której bohaterowie są realni i prawdopodobni. Sytuacje opisane w książce często się zdarzają w życiu codziennym, stykamy się z nimi, więc powiedzmy, że wybrał temat społeczny "na czasie". Jest to jednak również bardzo ważny i trudny temat. Ja chyba nie odważyłabym się go poruszyć, lecz jemu wyszło to bardzo dobrze.

Książka, moim zdaniem, jest też o dorastaniu. Jakkolwiek to zabrzmi uważam, że to odpowiednie przypisanie. Opowiada o latach w liceum grupki kolorowych (i nie chodzi tu bynajmniej o względy rasowe) przyjaciół i jednego bezbarwnego. Następnie przekonujemy się, że przyjaźń z liceum nie przetrwała próby czasu i niestety długo nie wyjaśniona sprzeczka wcale nie "zagoiła" się po latach, a jedynie "zasklepiła" i swędziała. Jak czuje się młody człowiek odrzucony przez swoich najlepszych przyjaciół? Co myśli? Jak później pomimo tej sytuacji radzi sobie w dalszym życiu? Czy jest w stanie je sobie poukładać. Wiadomo, że nie wszyscy jesteśmy "miękcy", niespodziewane i niewyjaśnione odwrócenie się przyjaciół nie wywarło by na nas wrażenia, lecz zawsze gdzieś głęboko to siedzi i nie daje spokoju. Nie każdy też jest "twardy" i taka sytuacje może załamać całe życie.

Niemniej jednak, szczerze mówiąc, ja dość zżyłam się z bohaterami, bo sama przeżyłam niemal identyczną sytuację. Jednak miałam wokół siebie dobrych ludzi i dziś już nie obchodzą mnie "tamte czasy", jednak zawsze to "swędzi", cokolwiek by się nie stało.

Jeszcze kilka takich książek, a może w końcu Haruki Murakami doczeka się Nagrody Nobla, o którą tak często się "ociera".

niedziela, 1 grudnia 2013

"Ubik"




Tytuł: Ubik
Autor: Philip K. Dick
Wydawnictwo: Rebis

Moja opinia: 10 - arcydzieło 






Druga książka Philipa Dicka i znów niesamowite wrażenie. Zastanawiam się skąd on bierze te pomysły! Książka po prostu wspaniała, trudna, ale wspaniała!

Mam napisać o czym jest ta książka? Czy może mam napisać czym jest Ubik? Czy może po prostu stwierdzić, że należy przeczytać tę książkę, bo nie umiem odpowiedzieć na dwa poprzednie pytania? Sądzę, że musiałabym przeczytać tę pozycję co najmniej trzy razy zanim byłabym w stanie opowiedzieć fabułę. Mogę za to opowiedzieć o uczuciach jakie we mnie wywołała oraz zarysować tematykę o ogół wypadków.

Książka jest inna niż wszystkie. Nie można jej z żadną porównać. Nie można się odnieść do zdarzeń, z którymi byłaby związana. Po prostu "Ubik". To jej opis, treść i przesłanie. Jest niewątpliwie ciężka. Bardzo szybkie zmiany przestrzeni opisywanych zdarzeń, przeskakiwanie między wieloma wątkami oraz z pozoru łączące się zdarzenia. Zaskakuje z każdą stroną, a czasem częściej. Opowiada o wszystkim. Opowiada o przyszłości. A może jednak nie? Może opowiada o przyszłej teraźniejszości w przeszłości? Chyba - pomimo powierzchownej bezsensowności tego stwierdzenia - jest to najwłaściwszy opis.

Jeszcze jedno: koniec książki na pewno nie jest taki jak przewidywałeś/łaś.

Serdecznie polecam!

wtorek, 26 listopada 2013

"Dowód. Prawdziwa historia neurochirurga, który przekroczył granicę śmierci i odkrył Niebo"




Tytuł: Dowód. Prawdziwa historia neurochirurga, który przekroczył granicę śmierci i odkrył Niebo
Autor: Eben Alexander 
Wydawnictwo: Znak Liternova

Moja ocena: 6 - dobra





Była to moja pierwsza książka w takiej tematyce. Opowiada o neurochirurgu, który przez tydzień był w śpiączce, opuścił swoje ciało i "odkrył Niebo". Mnie, niestety, ta historia nie przekonała. Może nie tyle nie wierzę w to, co napisał, jednak coś mi nie pasuje.

Ciężko jest mi ocenić tę książkę. Temat jest bardzo delikatny i nie chciałabym jednoznacznie powiedzieć: "Tak, wierzę w to" lub "Nie, nie wierzę w to". Wiadomo, że śpiączka nie jest niczym przyjemnym zarówno dla śpiącego jak i dal jego bliskich. Jednakże po przeczytaniu całej książki jestem w stanie odnaleźć pewne powiązania pomiędzy życiem, które opisuje autor i jego przeżyciami oraz tym co zobaczył "po tamtej stronie". Właśnie to budzi we mnie ten niepokój i niedowierzanie, czy aby na pewno to było Niebo i Stwórca. Niewątpliwie autor był w tym świecie, opisał co widział, jednak nie podzielam jego przekonania, jakby byłaby to prawda o "drugiej stronie". Podświadomie czuję, że to doświadczenie życiowe i samo życie przekonało mózg aby podsunął takie, a nie inne obrazy.

Miałam duże nadzieje odnośnie tej książki, lecz, niestety, rozczarowałam się. Opisane "Niebo" mogłoby przyśnić się również komukolwiek z nas pewnej nocy, ale nie napisalibyśmy o tym książki. Rozumiem, że dla autora było to niesamowite wrażenie i coś oczywistego, lecz ja pomimo to wciąż będę szukać Nieba na własną rękę. Może kiedyś poznam prawdę, ale nie jestem pewna, czy fizycznie będę wtedy zdolna to opisać. Innymi słowy: czy będę wtedy żyć.

sobota, 23 listopada 2013

"Limes inferior"




Tytuł: Limes inferior
Autor: Janusz A. Zajdel
Wydawnictwo: Iskry

Moja ocena: 9 - wybitna






Czytając opinie o tej książce (co robię dość często zanim sięgnę po którąś pozycję), zauważyłam, że dużo ludzi narzekało, że "trąci PRL'em". Ja osobiście nie odniosłam takiego wrażenia.

Książka jest bardzo analityczna. Lecz nie w taki sposób jakby to się mogło wydawać. Jej analityczność polega na podziale społeczeństwa na sześć klas. Klasa 0 to osoby najinteligentniejsze, a klasa 6 to ludzie o niedużych możliwościach umysłowych. Od klasy 3 do 0 ludzie muszą pracować. Dostają za to oczywiście więcej pieniędzy, lecz również mniej czasu wolnego. Osoby niepracujące umysłowo dostają wydzieloną ilość pieniędzy na miesiąc. Taki system, choć może się wydawać niepraktyczny w rzeczywistości (książkowej) funkcjonuje bardzo sprawnie. Ale oczywiście jak to bywa w życiu, niektórym ludziom nie wystarcza 3 klasa, 2 klasa lub na przykład 4. Z pomocą przychodzą lifterzy, którzy chętnie pomogą - za okazaniem odpowiedniej sumy - oszukiwać testy na inteligencję. A - jak nie trudno się domyślić - skoro istnieje taka możliwość wszystkie klasy to bujda. Czy jednak istnieje coś więcej niż te sześć klas, coś bardziej złożonego? Dlaczego władze pozwalają na tego typu sytuacje i oszustwa?

Odpowiedź może być bardziej zaskakująca niż się wydaje! Lecz ja jej Wam nie zdradzę, bo to wisienka na tym torcie książkowym. Zajdel stworzył naprawdę przemyślane, logiczne i dobrze funkcjonujące społeczeństwo oraz jego system. Nie mogę się zgodzić, że przewidział płatność zbliżeniową, bo w tamtych latach były tego typu projekty w Ameryce. Niemniej jednak nie można mu odebrać dopracowania i "dopieszczenia" tej książki niemal pod każdym względem. Mnie bardzo często razi, gdy ktoś stara się stworzyć nowy system społeczny (co jest bardzo trudne) i nie wychodzi mu to - są niedociągnięcia, nieścisłości, wykluczenia. U Zajdla tego nie spotkamy. Wszystko ze sobą współgra i tworzy logiczny ciąg przyczynowo - skutkowy.

Analityczna książka Science - Fiction z nutką tajemniczości i zaskoczenia na końcu, oprószona błyskotliwością i napięciem. Chyba w ten sposób można opisać tę książkę.

sobota, 9 listopada 2013

"Blade runner. Czy androidy marzą o elektrycznych owcach?"




Tytuł: Blade runner. Czy androidy marzą o elektrycznych owcach?
Autor: Philip K. Dick
Wydawnictwo: Rebis

Moja ocena: 10 - arcydzieło





UWAGA! KSIĄŻKA SILNIE UZALEŻNIAJĄCA!

Przyznaję to szczerze i otwarcie: nigdy wcześniej nie słyszałam o Philipie Dicku! Dopiero czytając "W dziwnej sprawie Skaczącego Jacka" pierwszy raz natknęłam się na to nazwisko. "Blade runner" był pierwszą książką po jaką sięgnęłam tego autora i... zakochałam się od pierwszych stron. Nie mogłam spać, jeść, robić czegokolwiek. Musiałam czytać. Czytać bez opamiętania czasem do czwartej nad ranem byleby tylko poznać, co było dalej! Tym sposobem "połknęłam" tę książkę w około jeden dzień.

Opowieść można wręcz nazwać typowym przedstawicielem Science-Fiction. Pomijając, że Dicka można nazwać prekursorem tego gatunku. Opowiada o świecie nie tak daleko wysuniętym w przyszłość. Jest rok 2021 (za pięć lat muszę odnowić prawo jazdy - nie związane z książką, tak mi się skojarzyło), większość świata wygląda na wymarłą. Na Ziemi żyją jedynie ludzie, którzy nie są odpowiedni do funkcjonowania w nowym, lepszym społeczeństwie kolonialnym tworzącym się na innych planetach. Ludzie nie mają prawa do potomstwa, ich emocje uzależnione są od maszyny, która ustala ich nastrój na cały dzień lub tylko chwilę. Wszystko jest sztuczne. Nawet ludzie. Żyjący w dobie androidów Ziemianie nie zauważają różnicy pomiędzy nimi samymi, a droidami. Lecz, czy życie androida jest takie cudowne?

Książka jest w pewien sposób filozoficzna. Czytając ja musimy się zastanowić, gdzie zaczyna się i gdzie kończy się człowieczeństwo. Co czyni nas ludźmi, lub lepiej - ludzkimi. Przed tak trudnym stają Łowcy androidów. Niemal nie do odróżnienia są w tych czasach sztuczne jednostki ludzkie od prawdziwych ludzi. Lecz one też mają uczucia. Do pewnego stopnia. Niektóre są "zimne" bez skrupułów, inne jednak czują się ludźmi. Większość jednak jest zła. Przynajmniej takie moim zdaniem powinnyśmy odebrać wrażenie i takie było zamierzenie autora.

Główne pytania książki: kim jest człowiek? Co czyni nas ludzkimi? Czy współczucie jest jedynie ludzką cechą? Czy może sumienie?

Książka wzbudza niesamowite emocje, jeżeli miałabym oddać je wszystkie, musiałabym po prostu przepisać wszystkie strony i w tej samej liczbie przynajmniej komentarze do każdej z nich z moimi odczuciami. Niezaprzeczalnie godna uwagi pozycja dla fanów Science-Fiction jak i dale tych, którzy szukają pierwiastka ludzkiego i starają się go scharakteryzować.

Serdecznie polecam!

czwartek, 7 listopada 2013

"W dziwnej sprawie Skaczącego Jacka"




Tytuł: Mark Hodder przedstawia Burtona i Swinburne'a w dziwnej sprawie Skaczącego Jacka
Autor: Mark Hodder
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Liczba stron: 528

Moja ocena: 8 - rewelacyjna




Oh! Cóż to była za historia! Od zawsze uwielbiam steampunk (to znaczy od kiedy pierwszy raz na niego trafiłam na Deviantarcie), długo szukałam przyzwoitej książki w tej tematyce i bah! Jestem w Realu pewnego dnia i okładka pewnej książki mnie niesamowicie zaintrygowała. Uwielbiam dobre okładki i - tak - oceniam po nich książki. Dopiero później dowiedziałam się, że tamta książka była drugą częścią steam opery o Sir Burtonie, królewskim agencie oraz o zagadkowym Skaczącym Jacku - niesamowitym człowieku z... oj, zapędzam się i zaraz opowiem wam całą historię, a przecież lepiej ją przeczytać niż usłyszeć od kogoś postronnego.

Zazwyczaj nie sięgam po tego typu książki. Myślę, że mogę to zakwalifikować jako książkę detektywistyczną lub kryminał. Nie lubię kryminałów, bo... bo nie lubię. Ale tan "kryminał" po prostu mną zawładnął. Czytałam w domu, w wannie, w toalecie, autobusie, pociągu, bibliotece, na przerwach i na lekcjach. Nie ważne gdzie, ważne było, żeby dowiedzieć się kto? dlaczego? czy aby na pewno? Książka jest niesamowicie lekko napisana, autor opisuje maszyny parowe, zarówno pociągi jak i środki transportu, jak na przykład latające krzesła, w bardzo obrazowy i prosty sposób. Niepotrzebnie nie komplikuje, a nawet czytając opis jestem w stanie uwierzyć, że coś takiego rzeczywiście mogłoby istnieć i może nawet unieść się nad ziemię...

Postaci stworzone przez pana Hoddera są do bólu serdeczne, prawdziwe i zabawne. Mimo iż, historia, którą dostarcza nam ta książka jest zdecydowanie mroczna i tajemnicza nieraz wybuchałam śmiechem. Sam Sir Burton jest dostojnym arystokratom i znanym odkrywcą epoki wiktoriańskiej, a Swinburne zabawnym, małym, krępym poetą, który ma zapędy masochistyczne, ale pomimo to (a może dzięki temu) pomaga w rozwikłaniu zagadki. Mamy tu też kilka postaci realistycznych tego okresu jak na przykład Oskar Wild, który jest bystrym, małym chłopcem dostarczającym Burtonowi gazety. Mamy też Darwina, który... no cóż, wolę więcej nie mówić poza tym, że jest, bo z tym też jest naprawdę ciekawie.

Cała historia oscyluje między epoką wiktoriańską, a rokiem około 2200, skąd pochodzi... ktoś. Fabuła jednak osadzona jest w Londynie, który wygląda zdecydowanie inaczej, niż przedstawia nam to historia w szkole. Mamy latające krzesła jak najbardziej popularny środek transportu, kolej parową, ale inną niż ta znana nam oraz różnego rodzaju pojazdy do użytku publicznego. Krajobraz jest zdecydowanie bardziej industrialny, lecz wciąż pociągający. Książka ma też swoje przesłanie: jeżeli chcemy zmienić historię, może wyjść coś gorszego niż było. Nie żyjmy więc historią, a dniem dzisiejszym. Carpe diem!

Historia jest niesamowicie wciągająca pełna zwrotów akcji oraz - co dla mnie najważniejsze - kiedy już myślę, że wiem kto to był i co się dzieje, okazuje się, że jednak nie i tak w kółko aż do końca książki i nawet dalej. Moim zdaniem książka zdecydowanie warta uwagi, szczególnie ze względu na to, że ma swoją kontynuację w kolejnych tomach. Już zabieram się do czytania!

wtorek, 22 października 2013

"Panny z Wilka"




Tytuł: Panny z Wilka
Autor: Jarosław Iwaszkiewicz
Wydawnictwo: Książka i Wiedza

Moja ocena: 3 - słaba






Zazwyczaj staram się, by moje nastawienie wobec lektur szkolnych było jak najbardziej optymistyczne, wtedy łatwiej jest przejść nawet przez książkę, która nie zachwyca. Tutaj  p o m i m o  pozytywnego nastawienia, nie było zachwytu.

Język tak bardzo i styl mi nie przeszkadza u pana Iwaszkiewicza, jednakże wolałabym, aby książka miała jakikolwiek wątek. Nie musi być główny. Może być poboczny, lub poboczny pobocznego. Tutaj nie znajduję żadnego. Książka jest tylko i wyłącznie o przeżyciach wewnętrznych bohatera i jego psychice. Nie mówię, że nie jest to ważne, jednakże nie powinno zajmować całej książki.

Jak dla mnie książka ta jest rozmyta, niewyraźna i bez smaku. Mam świadomość tego, że miała przedstawiać przeżycia wewnętrzne i rozterki bohatera, ale akurat do mnie ten rodzaj opowiadań nie trafia. Wolę coś bardziej... konkretnego.

poniedziałek, 21 października 2013

"Gra Endera"




Tytuł: Gra Endera
Autor: Orson Scott Card
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Moja ocena: 8 - rewelacyjna






Choć książka ta ma już ładnych kilka lat wpadła mi w ręce dopiero teraz, gdy zobaczyłam, że zostanie zekranizowana. Trochę to dla mnie zabawne, że po tak dobre książki sięga się dopiero, gdy ktoś w Ameryce postanowił zrobić filmową adaptację. No bo tak, ktoś tam docenił, na film się nada, na pewno jest dobra. Naprawdę śmieszy mnie ten tok rozumowania, a jednak często sama go przeprowadzam.

Książka opowiada o przyszłości (jak na science-fiction przystało), w której rodzina może mieć tylko dwoje dzieci, a jeżeli jest jedno więcej społeczeństwo określa taką jednostkę pogardliwie jako "trzeci", "trzeciak" i temu podobne. Świat, w którym dzieci są specjalnie szkolone od najmłodszych lat, by dowodzić jednostkami bojowymi, mającymi bronić Ziemię przed najazdem Robali - obcych.

Od początku można zauważyć, że główny bohater jest wyjątkowy i odegra niesamowicie ważną rolę w obronie ludzkości. Trochę nie lubię tego typu głównych bohaterów, którzy od samego początku są skazani na sukces, a nie doskonalą się. Niemniej jednak, w tym przypadku wybitność tego młodego chłopca jest konieczna. Pnie się on po szczeblach hierarchii szkolnej w zastraszająco szybkim tempie, a jednak jest nieszczęśliwy. I to w tej książce jest najsmutniejsze. Dzieci szkolone odrywa się (wręcz wyrywa z korzeniami) od rodziców i rodziny w wieku wczesnoszkolnym jeżeli spełniają wymagania, poddaje się je trudnym testom zarówno teoretycznym jak i tym praktycznym - radzeniem sobie w społeczeństwie. Niestety, moim zdaniem, "dorośli" robią to zbyt brutalnie. Dziecko jest dzieckiem i nic się na to nie poradzi za sto, dwieście czy trzysta lat. Jednakże Ender mimo niesamowitego nacisku psychicznego daje radę i pokonuje wroga. Czy jednak jest z tego powodu szczęśliwy?

Opowieść ta bardzo mi się spodobała i mam zamiar przeczytać resztę cyklu pana Ordona. Trochę niektóre wątki są dla mnie zbyt naciągane, a sceny zbyt brutalne, ale jako całość jawi się bardzo dobrze. Myślę, że książka warta polecenie, a film chętnie obejrzę i porównam z książką.

czwartek, 10 października 2013

Nagrody literackie tylko dla prozy!

Dziś dowiedziałam się, że tegoroczna nagroda Nobla w dziedzinie literatury została przyznana Alice Munro. Uzasadnienie: "jako „mistrzyni współczesnego opowiadania”". Zdanie to poruszyło mnie dogłębnie, ponieważ nie rozumiem, dlaczego literacka nagroda Nobla jest przyznawana jedynie za opisanie  r z e c z y w i s t o ś c i ?
Wolą Alfreda Nobla było, aby nagroda trafiła w ręce osoby, która stworzy najbardziej wyróżniające się dzieło w kierunku idealistycznym.
Jako pisze Wikipedia

Skoro kierunek jest wyznaczony - idealistyczny - to zapytuję się, dlaczego nagrody tej nie otrzymują autorzy fantastyki lub science-fiction? Czy G.H Wells dostał kiedyś tę nagrodę? Czy w swych opowieściach takich jak "Wehikuł Czasu", "Wyspa doktora Moreau" czy "Wojna Światów" nie porusza tematów ważnych i dziś tak popularnych jak na przykład klonowanie, wiwisekcja, podróże w czasie lub obecność inteligentnych istot pozaziemskich we wszechświecie, ba! nieopodal naszej planety? Dlaczego nie miałby dostać takiej nagrody? On wymyślił coś nowego, jego pomysły choć oparte na ogólnych wierzeniach i domysłach jednak są na wskroś przeszyte prawdopodobieństwem. 

Opisanie rzeczywistości ma być lepsze niż bogata wyobraźnia? Nie zgadzam się z tym. Opisać otaczający nas świat nie jest wcale tak trudno, wystarczy z rok nie skupiać się na niczym innym jak tylko chodzeniu po tym świecie i co najwyżej może trochę większym wysileniu szarych komórek, które  odpowiadają za obserwację! Niestety, jeśli komuś brak wyobraźni, pisze o rzeczywistości. Z całym szacunkiem dla laureatów nagrody, jednak uważam, że autorzy fantastyki naukowej znacznie bardziej zasługują na ten tytuł, jeżeli mamy trzymać się stricte  woli Nobla, jak również intuicji... wyobraźnia i umiejętność wykorzystania jej znaczy więcej niż zmysł obserwacji, który można wypracować. 

Cóż jest bardziej idealistycznego iż wizja przyszłości?

wtorek, 8 października 2013

"Chatka Puchatka"




Tytuł: Chatka Puchatka
Autor: A. A. Milne
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia

Moja ocena: 10 - arcydzieło






Książka, mimo iż opowiada znów historię Kubusia Puchatka i jego przyjaciół jest zupełnie inna od swej poprzedniczki. Wzruszyła mnie dogłębnie, szczególnie finałowa scena, przy której łzy toczyły mi się z oczy bez mojej woli.

Ciekawym dla mnie było, że dopiero w "Chatce Puchatka" poznajemy Tygryska. Znów wpływ na to miała bajka Disneya. Cała książka jest niesamowita, opowiada o głębokiej przyjaźni, tak jak wtedy, gdy Kubuś postanawia oddać swój domek Sowie, która straciła dach nad głową. Mamy tu zdecydowanie negatywną postać gburowatego Kłapouchego, który jednak na końcu okazuje się również wspaniałym przyjacielem. Również trwożnego Prosiaczka i zarozumiałego Królika. Troskliwą Mamę Kangurzycę, rozbrykane Maleństwo i Sowę Przemądrzałą. Ukoronowaniem tych wszystkich postaci jest Miś O Bardzo Małym Rozumku, którego po prostu nie da się nie lubić. Jest tak wzruszający i cudowny z tym jego prostym myśleniem, że chyba każdy go kocha. Nie jestem w stanie opisać wszystkich uczuć i tego co kłębi mi się w głowie po przeczytaniu tych dwóch książek. Są one zdecydowanie perełkami w mojej biblioteczce, do których jeszcze długo będę wracać.

Serdecznie polecam.

poniedziałek, 7 października 2013

"Kubuś Puchatek"







Tytuł: Kubuś Puchatek
Autor: A. A. Milne
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia

Moja ocena: 10 - arcydzieło






Kto nie zna przyjaznego misia mieszkającego w Stumilowym Lesie wraz ze swymi przyjaciółmi oraz najlepszym przyjaciele Krzysiem? Chyba nie spotkamy takiej osoby. Często myśląc o Kubusiu Puchatku staje nam przed oczami przygruby, niezbyt mądry miś w czerwonym kubraczku. Co dziwne (przynajmniej dla mnie było) w książce Pana Milne nie miał on tego ostatniego elementu. Pierwsze co mi przyszło do głowy, to: "Czy nie jest mu zimno?". Cóż, sposób myślenia godny kilkulatka, bo też w tym wieku właśnie powinnam przeczytać tę książkę, a nie osiemnastu.

Nie mam pojęcia co mogę napisać o tej książce. Jest cudowna, pełna radości, przyjaźni, ciepła. Każdy znajdzie tam dla siebie jakąś historię lub przyjaciela. Fabuła książki i zawarte w niej opowieści w większości odpowiadają historii przedstawionej nam przez Disneya. Dla mnie książka jest szczególnie ważna, ponieważ tata czytał mi ją, kiedy byłam mała, ale niewiele z tego kojarzyłam. Pamiętam tylko uczucia, jakie od zawsze wiązały się w tą książką, a to jest chyba najważniejsze.

Serdecznie polecam.

sobota, 5 października 2013

"Przedwiośnie"




Tytuł: Przedwiośnie
Autor: Stefan Żeromski
Wydawnictwo: Zielona Sowa

Moja ocena: 7 - bardzo dobra






Po "Syzyfowych pracach" i "Ludziach bezdomnych" obawiałam się najgorszego: dwa tygodnie na przeczytanie kolejnej nudnej, rozwlekłej książki bez wyraźnie zarysowanych konturów wątku głównego - lub w przypadku "Ludzi bezdomnych" po prostu jego braku. Tak w moich wyobrażeniach jawią się książki Stefana Żeromskiego. Przykry to fakt, zwłaszcza ze względu na to, jaki miał wpływ na literaturę polską i nasze obecne wyobrażenie epoki, w której tworzył.

Tak więc po tym smutnym i szarym wyobrażeniu miłym zaskoczeniem była dla mnie ta książka. Podzielona jest na trzy części oraz wstęp. Tym razem akcja była zarysowana wyraźnie (szczerze mówiąc, to wystarczy, że po prostu  b y ł a), dużo się działo. Książka ta jest lepiej napisana i pod względem składniowym, językowym i fabularnym od poprzednich, które czytałam tego autora. Historia opowiada o dorastaniu. Tu, czy w Rosji, dziś, czy wtedy - dorastanie ma mniej więcej te same etapy i wygląda podobnie niemal w każdym przypadku. O tym właśnie jest ta książka. O dorastaniu, w przypadku Baryki jest to niezmiernie trudny i ciężki proces. Nie dlatego, że był trudnym dzieckiem (choć to też miało wpływ). Nakładają się tu na siebie historia Europy i odradzającego się państwa polskiego, ciężkie przeżycia w rodzinie Baryki i jego charakter. Chęć odnalezienia samego siebie w okrutnym świecie, manipulacje i reparacje z każdej strony nie idą w parze, a nawet przeszkadzają sobie nawzajem w znacznym stopniu. Jednakże młody Baryka dał radę, poradził sobie, efekt może na dzisiejsze czasy nie jest wspaniały, jednakże pozytywne jest to, że odnalazł samego siebie... a może jednak nie?

Moim zdaniem książka jest naprawdę dobra. Niestety mój obraz i ocena lektur szkolnych jest zazwyczaj nieco zniekształcona ze względu na samą niechęć do analizowania ich. Każdą książkę można zepsuć poprzez analizowanie jej na języku polskim w liceum. Dla mnie książka jest dobra i tyle. Nie potrzebuję głębokiej analizy i interpretacji, by mi się podobała.

środa, 18 września 2013

"Sushi i cała reszta. Wsyzstkie smaki Japonii"




Tytuł: Sushi i cała reszta. Wszystkie smaki Japonii
Autor: Michael Booth
Wydawnictwo: Carta Blanca - Grupa PWN 

Moja ocena: 8 - rewelacyjna






Już od szkoły podstawowej jest fanką Japonii. Zaczęło się od Mangi i Anime (tak, te "chińskie" bajeczki pochodzące z Japonii), a idąc dalej do kuchni Japońskiej, które jest naprawdę fascynująca. Produkty są świeże, można sprawdzić od jakiego miłego farmera pochodzą. Pomimo całej swej aparycji i dzisiejszego wyglądu nastolatków Japonii, pomimo cosplayów i kolorowych, plastikowych rurek przyczepianych do włosów i dziwnego makijażu, jedzenie w Kraju Kwitnącej Wiśni pozostaje oddane naturze, porom roku i tradycji.

Nie muszę chyba mówić, że kultura Japonii różni się diametralnie od naszej Wschodnioeuropejskiej. W tej książce nie znajdziemy przepisów, porad kulinarnych. Autor pragnie poznać kuchnię, spróbować wszystkiego, co warte jest spróbowania i co nie jest. I to właśnie robi. Jeździ z rodziną po wyspach i próbuje coraz to nowszych i ciekawszych potraw - dla nas egzotycznych, dla Japończyków znanych i lubianych. Opisuje on smaki Japonii oraz nawiązuje do historii i tradycji. Dużo rozmawia ze znanymi ludźmi i następnie przekazuje to czytelnikowi. Porusza ciekawe kwestie i rozwiewa niektóre stereotypy.

Dla mnie najciekawszym faktem było to, że wasabi nie jest paląco ostre, lecz przyjemnie rozgrzewające. To, co w Europie dodają do "sushi" (tak naprawdę ten "przemiał" nazywać tym imieniem, to przestępstwo), ta zielona breja, którą gdy nałoży się za dużo oczy zaczynają łzawić, nie ma prawie nic wspólnego z japońskim chrzanem. Co ciekawe również uprawa wasabi jest bardzo ciężka. Potrzebuje ono odpowiednich warunków, które jest bardzo trudno zapewnić i niewiele osób się tym para ze względu na koszta. 

Mnie książka zachwyciła. Autor ma naprawdę lekkie pióro, opisuje wszystko dokładnie, ale nie nudząc przy tym czytelnika. Cieszę się, że sięgnęłam po tę książkę, ponieważ mało jest takich na rynku opisujących Japonię od kuchni... dosłownie.

poniedziałek, 9 września 2013

"Wesele"




Tytuł: Wesele
Autor: Stanisław Wyspiański
Wydawnictwo: Lektury Wszech Czasów

Moja ocena: 6 - dobra





"Chopin gdyby żył, toby pił"

Pierwsza w tym roku lektura szkolna. Zanim jeszcze zaczęłam czytać ostrzegali mnie: przeczytaj najpierw opracowanie, żebyś wiedziała o czym to jest. No ale myślę, ok chyba aż tak źle nie będzie. Czytam, skończyłam nawet mi się podobało, ale jak się później okazało polonistka znów udowodniła mi, że nie rozumiem tego co czytam, w szczególności, jeżeli chodzi o dramaty.

Pierwsze wrażenie, jak już wspomniałam, było dobre. Przyjemnie się czytało, kilka ciekawych scen, realistyczne postaci... no przynajmniej w pierwszym akcie, później trochę gorzej... lecz pomimo to wydawało mi się, że wiem o czym czytam. Książka jak dla mnie - z nie-polonistycznego punktu widzenia - przedstawia się tak:

AKT 1: Wesele się rozkręca; są goście, poznajemy każdego z nich pokazane są różnice między inteligentami i chłopstwem.
AKT 2: Towarzystwo popiło i ma zwidy.
AKT 3: Ogromny kac, dlatego z powstania nic nie wyszło.

Może i jest to dość przyziemny pogląd, nieliteracki i bez fantazji, lecz przykro mi, dla mnie to tak wyglądało. Wiadomo, że jeżeli za się kontekst historyczny, epokę w której powstało dzieło i mniej więcej życiorys autora wszystko zaczyna nabierać sensu i z przyziemnej interpretacji typowego śląskiego wesela przechodzimy do natchnionego dzieła krytykującego brak organizacji i motywacji do powstania. Dochodzą tu również symbole, które niestety nie było mi dane zauważyć (poza Złotym Rogiem, tu czułam, że coś nie gra), a które także odgrywają znaczącą rolę w całej historii.

Niemniej jednak, dobre w tym dramacie jest to, że można go czytać jako zwykłą historię weselną, lub jako dzieło literacki epoki.

Bonus dla miłośników Marka Grechuty: większość dialogów jego piosenki "Wesele" zostało zaczerpnięta właśnie z tej książeczki, jeżeli ktoś nie jest przekonany do tej lektury może zachęci go poszukiwanie w dialogach fragmentów tej piosenki:



piątek, 30 sierpnia 2013

"Książę Mgły"




Tytuł: Książę Mgły
Autor: Carlos Ruiz Zafon
Wydawnictwo: MUZA


Moja ocena: 6 - dobra






Pierwszy raz zetknęłam się z Panem Zafonem, gdy czytałam "Cień Wiatru", który mnie zachwycił i trafił na moją półeczkę z Arcydziełami. "Książę Mgły" jest zupełnie inny... mimo, że dostał ode mnie ledwie sześć, nie mogę powiedzieć, że jest gorszy lub lepszy, jest inny.

Autor balansuje tu na granicy rzeczywistości, snu, fantastyki i horroru. Na początku może się wydawać, że gatunki te nie mają ze sobą za dużo wspólnego i ciężko je wcisnąć do jednej, krótkiej książeczki, a jednak Zafon'owi się to udało. Akcja dzieje się w małej wiosce nadmorskiej, w której obracamy się między czterema miejscami: nowym domem głównego bohatera, latarnią, parkiem z rzeźbami oraz brzegiem morza. Książa była napisana głównie dla młodzieży i pod tym hasłem najczęściej jest wyświetlana w księgarniach internetowych. Autor później przyznał, że może się ona spodobać też starszym... jednak ja optuję za tym, by zakwalifikowano ją jako młodzieżową. Fabuła jest prosta, jedno-... no może dwu-wątkowa, bohaterowie przyjaźni i rzeczywiści. Samą książkę przeczytałam w dwa dni, choć to i tak długo. Akcja płynnie przechodzi przez kolejne rozdziały. Miłej atmosfery dodaje tutaj tajemniczość i niepewność, którą zgrabnie posłużył się autor.

Z drugiej jednak strony, nie jest to tak długa i cudowna powieść jak "Cień Wiatru",  jednak miłym akcentem na rozluźnienie po jakiejś wyczerpującej książce - jak najbardziej. Sądzę, że książka warta polecenia, może nie zachwyca złożonością, jednak czasem warto przeczytać coś lekkiego.

wtorek, 27 sierpnia 2013

"Wurt"




Tytuł: Wurt
Autor: Jeff Noon
Wydawnictwo: MAG (Uczta Wyobraźni)


Moja ocena: 10 - arcydzieło






Bądźcie ostrożni. Bądźcie bardzo, ale to bardzo ostrożni."
Kot Gracz

Jedna z tych książek, które chwyciłam w ostatniej chwili, nie czytając o czym jest, ale okładka ładna, bo mama szantażowała mnie, że albo coś biorę, albo wychodzi... Cóż, człowiek w stresie działa... myślę, że lepiej, bo ten wybór był trafny. Bardzo, ale to bardzo trafny...

Wurt. Skąd ta nazwa? Co oznacza? Imię? Rzecz? Miasto? Państwo? Planetę? Czytając tytuł wszystko przychodziło mi do głowy, ale nie to, że może to być... narkotyk przyszłości. Narkotyk, pod postacią piórka. Piórka mogą mieć różne kolory, odcienie, każde ma swoje imię, a im bardziej zawiłe, tym bardziej niebezpieczne, a zetem zakazane. Czytamy i niby ten sam świat, co nasz. Grupa chłystków próbująca czegoś nowego, zakazanego. Norma. Ale tym razem coś jest nie tak. Dlaczego to jest "widmodziewczyna", a nie po prostu dziewczyna, dlaczego "robosuka"? Dlaczego facet jest "nadżemowany"? Od przejedzenia dżemu można jedynie zwymiotować, ale czy coś poza tym? I w końcu, jakim cudem można dokonać wymiany będąc pod wypływem narkotyku, gdzieś we śnie, polegającej na zamianie siostry na "Obcego z kosmosu", który również jest narkotykiem, ponieważ po zażyciu piórka we śnie zażyła inne piórko? Brzmi absurdalnie, prawda? Jednak okazuje się, że... można.

Książka urzekła mnie pod każdym względem: język, akcja, pomysł, fabuła, narracja, dialogi, stworzony świat... no autentycznie wszystko. Już dawno... bardzo dawno (nie wiem, czy kiedykolwiek) czytałam tak niesamowitą książkę. Wiem, że można żyć tym, co się dzieje w książce (kilka razy to przeszłam), ale nie sądziłam, że aż na takim poziomie! Autor wykonał kawał dobrej roboty. Nie jestem pewna, ale pomysł wydaje mi się naprawdę oryginalny, jeszcze nigdzie się z takim nie zetknęłam, choć żyję krótko i możliwe, że gdzieś już taka koncepcja się pojawiła. Co mnie ucieszyło zakończenie książki nie było takie, jakiego się spodziewałam i nie do końca zostały wyjaśnione niektóre wątki. Jednakże widać, że autorowi nie skończyły się po prostu pomysły i dlatego nie kontynuował, lecz tak miało być, jest nutka tajemnicy, jest niedosyt, jest to, co lubię.

"Wurt" należy do serii "Uczta Wyobraźni", niestety już raz "nacięłam się" na tę serię ("Atlas Chmur"), nie potrafiłam skończyć książki i mnie męczyła. Nie lubię męczyć się tylko dla nabicia pozycji. Książka jest czymś, co należy czytać z przyjemnością, a nie męczyć się strona po stronie... odbiegłam od tematu... "Uczta Wyobraźni"... "Wurt" zdecydowanie zasłużył sobie na ten tytuł. W mojej ocenie skala 1-10 nie daje wystarczających możliwości oceny tej pozycji...

Serdecznie polecam.

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

"Świat Dysku: Kolor magii"




Tytuł: Kolor magii
Autor: Terry Pratchett
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka


Moja ocena: 9 - wybitna





Jakoś moda na Pratchett'a ominęła mnie w podstawówce i dopiero teraz zabrałam się za Świat Dysku. Z jednej strony żałuję, bo mogłam w tym czasie już dużo przeczytać z tej serii, jednak chyba w podstawówce nie byłabym w stanie odebrać prawidłowo tej książki i zawartego w niej specyficznego humoru.

Książka jest lekka, szybko się czyta, akcja jest wartka, a bohaterowie "kolorowo wielobarwni", czyli nic im nie braknie. Szybko wkręciłam się w Świat Dysku i żałuję, że sama tam nie mieszkam. Jednak muszę przyznać, że książka jest logiczna. Logiczna pod tym względem, że facet nie wymyślił sobie, że świat jest płaski, stoi na słoniach, a te znów na żółwiu i... no i tyle i nic z tego nie wynika. Nie. Wszystko jest ze sobą powiązane, tworzy logiczną całość i nie ma urwanych pomysłów. Pomaga również to, że autor nie rzuca na głęboką wodę i (może) w połowie książki zorientujemy się co to w ogóle za świat. Od razu tłumaczy co, gdzie i jak i czym to się je. Bardzo mi się to spodobało, ponieważ widać, że Pratchett miał pomysł, miał plan i strategię, a nie tylko pomysł i na tym się to skończyło. Autor wymyślił sobie świat, a w nim przygody. Niestety coraz częściej autorzy robią na odwrót i potem ciężko jest im wybrnąć z niektórych wątków. Pratchett'a to nie dotyczy.

Książkę myślę, że można zaliczyć do książek fantastyczno-przygodowych, czy też raczej przygodowo-fantastycznych, zależy jak na to spojrzeć. Jest akcja, są przygody, są kłopoty, czarodzieje, smoki, trole, demony, chochlik w pudełku malujący zdjęcia i koścista Śmierć na rumaku. Ach! Gdzieżbym zapomniała o chodzącym, pływającym i zjadającym ludzi kufrze Bagażu!

Mam nadzieję, że w najbliższym czasie (oby jak najkrótszym) wgryzę się w drugą część, potem trzecią... i kolejne trzydzieści dziewięć... No, trochę pewnie mi to zajmie, ale warto! Książka jest świetna. Nie dałam dziesięciu punktów, ponieważ, nie jest to arcydzieło, ale raczej wybitna, rewelacyjna książka, która może być miłym przerywnikiem lub głównym daniem, jeśli ktoś lubi lekkie, przyjemne, zabawne opowieści fantastyczne!

środa, 14 sierpnia 2013

"Księga dżungli"


Tytuł: Księga dżungli
Autor: Rudyard Kipling
Wydawnictwo: Książka i Wiedza


Moja ocena: 7 - bardzo dobra





I kolejna książka, której nie przeczytałam w dzieciństwie i teraz nadrabiam. Zawsze myślałam, że "Księga dżungli" opowiada tylko i wyłącznie o przygodach Mowgliniego, niedźwiedzia Baloo i pantery Bagherry. Okazuje się, że jednak nie, owszem dwa pierwsze rozdziały są o nich, ale reszta to przygody innych - równie wyjątkowych i ciekawych - zwierząt mieszkających w dżungli. Nigdy nie sądziłam, że życie w dziczy może być takie "kolorowe", mnie osobiście najbardziej spodobał się Rikki-Tikki, mała mangusta o wielkim i walecznym sercu oraz nietuzinkowej odwadze.

Cała książka jest niesamowicie sympatyczna i bardzo miło się ją czyta. Moim zdaniem niektóre sceny trochę zbyt brutalne jak na bajkę dla dzieci, ale całość jak najbardziej się nadaje. Genialna powieść przygodowa zarówno dla dzieci, młodzieży jak i dorosłych, która na długo pozostaje w pamięci, pokazuje, że człowiek  j e s t  w  s t a n i e  żyć zgodnie z naturą i zwierzętami. Szkoda, że dziś tak często o tym zapominamy...

czwartek, 1 sierpnia 2013

"Zachcianki. Dziesięć zmysłowych opowieści"




Tytuł: Zachcianki
Autor: Dukaj, Twardoch, Kofta, Miłoszewski, Kuczok, Plebanek, Gretkowska, Tulli, Dębski, Chutnik
Wydawnictwo: Świat Książki


Moja ocena: 8 - rewelacyjna




Na książkę natknęłam się w "Biedronce", kiedy byłam z rodzicami nad morzem. Obiła mi się już wcześniej o oczy głównie ze względu na to, że jedno z zamieszczonych tu opowiadań ("Portret Nietoty" Jacka Dukaja) zostało nominowane do tegorocznej nagrody Zajdla, a jako, że kosztowała dziesięć złotych nie było się co zastanawiać, w razie czego nie traciłam wiele. No, i był to strzał w... ósemkę :)

Co się stanie, gdy weźmiemy najbardziej znanych i uznawanych publicystów i felietonistów w Polsce i każemy im napisać opowiadania o czymś tak banalnym jak "sex"? Każdy umie wymyślić wulgarną scenę i przelać to na papier. Sztuczka polega na tym, żeby nie było to wulgarne lecz interesujące, zastanawiające, kokieteryjne i owiane nutką tajemnicy. Właśnie tym dziesięciorgu ludzi się to udało. Niektórzy ocierali się o granice tabu, niektóre opowiadania były zaskakujące. Po niektórych potrzebowałam chwilę odpocząć i przemyśleć raz jeszcze co przeczytałam. Niektórych nie rozumiałam (tak, Dukaj... uwielbiam go, ale tym razem uważam, że trochę za bardzo zagmatwał wszystko), a niektóre przeczytałam dwa razy.

Fantastyczna antologia, niekoniecznie dla tych całkiem dorosłych, pobudzająca zmysły i wyobraźnie. Czego więcej chcieć od dobrej książki? Lekka, ciekawa, duża, wygodna czcionka, twarda oprawa. nic tylko czytać!

niedziela, 14 lipca 2013

"Pachnidło"




Tytuł: Pachnidło
Autor: Patrick Suskind
Wydawnictwo: Zysk i S-ka


Moja opinia:  10 - arcydzieło





Zaczęło się od filmu. Tak, niestety od filmu. Ale za to jakiego! Teraz, po przeczytaniu tej zachwycającej książki uważam, że film bardzo dobrze odzwierciedla książkę (po za tym, że cała druga część jest wycięta), co jest naprawdę niemałym wyczynem. Jak pokazać zapach? Jak pokazać człowieka, który "widzi" nosem? Odpowiedzi na te i inne pytania znajdziemy w filmie, a odpowiedź na to, dlaczego tak dziwne pytania stawiam znajdziemy w książce!

Już dawno nie czytałam tak dobrej książki. W ogóle nigdy nie czytałam  t a k i e j  książki! Różni się ona znacznie od... no w sumie wszystkich książek. Nie ma za dużo dialogów, całość opowiada wszechwiedzący i wszechobecny narrator, który robi to naprawdę po mistrzowsku! Mimo, że na początku język może się wydawać ciężki, po kilku stronach mózg się przyzwyczaja i (mój przynajmniej) docenia walory odebranego tekstu. Język jest naprawdę niespotykany i taki... czysty, nie ma tam ani jednego zbędnego słowa! Wszystko się ze sobą łączy, nie ma porzuconych wątków lub nagle urwanych (tak rażących błędów spotykanych w większości książek).

Postaci są do bólu prawdziwe, nie ma wyidealizowanego bohatera, który ratuje świat za pomocą swego niespotykanego inteligentu lub wrodzonych super-mocy! Mamy małego Jana Batystę, wstrętnego karalucha, kleszcza, który swą postawą i aparycją odtrącał (i dziś prawdopodobnie też by to robił) każdego. Ale jakiż mądry był to kleszcz, jakaż genialna wesz żerująca na innych, żyjąca na nich i zabijająca (świadomie lub też nie) swego żywiciela. Śmierć ta nie była również spektakularna, ot wpadnięcie do wody, incydenty związane z historią... Tak, jakiż mądre to było robactwo...

Autor od samego początku nastawia nas źle do głównego bohatera, ale w trakcie książki nie prowadzi nas do nienawiści lecz zrozumienia, może też zniechęcenia, ale najbardziej do zapoznania się z tym niezwykłym człowiekiem. Nie każe ci go lubić lub nienawidzić - wybór należy do ciebie. Sam Jan Batysta jest również niespotykaną personom w świecie książek. Może nie ma super-mocy, ale ma super-węch. Za pomocą nosa widzi świat, wyczuwa zapachy nam nieznane lub przez nas nie zauważane... niestety ten cudowny dar, dar od samego Boga, w którego ów bohater nie wieży, bo uważa, że w coś czego fizycznie nie ma, nie ma sensu wierzyć, doprowadzi go na skraj. Zacznie mordować. Kogo? Co? Oh, to co tak pięknie pachnie, co ma tak zniewalający zapach, że mógłby owładnąć cały świat, a posiadaczowi dać nieograniczone możliwości... Fajnie brzmi? Lecz niestety, nie do końca jest to fajne...

Książka wzbudziła u mnie niesamowite emocje i jeszcze długo będzie tak na mnie działać. Autor jest absolutnie niesamowity, a jemu dziełu chyba nic nie jest w stanie dorównać. Tak, z czystym sumieniem mogę polecić tę książkę każdemu, absolutnie każdemu i wiem, że się nie zawiedzie.

Serdecznie polecam.

czwartek, 4 lipca 2013

"Alicja w Krainie Czarów"




Tytuł: Alicja w Krainie Czarów
Autor: Carroll Lewis
Wydawnictwo: Świat Książki


Moja ocena:  6 - dobra




Jakoś tak śmiesznie się złożyło, że w dzieciństwie nie miałam okazji przeczytać tej książki, a teraz kiedy już jestem starsza to stwierdzam, że książka mi się nie podobała tak bardzo, jakbym się tego spodziewała. Niestety. Oglądałam ekranizacje tej powieści i niestety uważam, że są one lepsze niż książka.

Historię chyba zna każdy lub chociaż każdy oglądałam któryś z filmów Disney'a na podstawie książki (czy to ten animowany, czy ten z przed kilku lat). Muszę przyznać, że pan Lewis wymyślił naprawdę oryginalne opowiadanie i to płynąc na łódce by zabawić dziewczynki (ile jest w tym prawdy - nie wiadomo). Postaci są bardzo przyjazne, chociaż trochę współczułam Alicji, ja nie wiem, czy chciałabym się tam znaleźć. Wszystko takie skomplikowane i zagmatwane. Nikt nie potrafi się zdecydować, czy Cię lubi, czy nie... nie lubię tylu niejasności. Niemniej jednak trzeba przyznać, że czyta się przyjemnie i dość szybko.

Nie podobało mi się natomiast to, że mało rzeczy było opisane, akcja strasznie skakała, brak jakiegoś wprowadzenia do sytuacji. Wiem, że to bajka dla dzieci i tak należy ją traktować, no ale mnie akurat się nie spodobała. Jeżeli "Małego Księcia" uznamy również za bajkę, to przepraszam, ale to on jest dla mnie naprawdę przyjemną i wartościową pozycjom.

Może podchodzę do tego zbyt "dorosło"?...

środa, 3 lipca 2013

"Z mgły zrodzony"




Tytuł: Z mgły zrodzony
Autor: Brandon Sanderson
Wydawnictwo: MAG


Moja ocena: 8 - rewelacyjna





Na tę książkę miałam szczęście natknąć się jak byłam w Brighton dwa lata temu. Skusiła mnie okładka (nieco lepsza w angielskiej wersji niż w polskiej), a niestety jestem osobą należącą do osób, które oceniają książki po okładkach... i zwykle mój nos trafia dobrze.

Cóż, pierwszą książką jaką przeczytałam pana Sandersona było "Elantris" i muszę przyznać, że bardziej mi się podobało niż "Z mgły zrodzony". Swoją drogą znając angielski tytuł (Mistborn) ciężko było mi się przestawić na polskie tłumaczenie, jakoś oryginalne jest bardziej chwytliwe...

To, co mi się podobało w tej książce to na pewno wartka fabuła, ciekawi bohaterowie, oryginalny pomysł (naprawdę  b a r d z o  oryginalny pomysł, duży plus dla autora) oraz język. Brandon Sanderson ma bardzo lekkie pióro i jego książki czyta się wręcz za szybko, zerkasz, wpadasz i już książka mająca 600 stron się kończy. Natomiast bardzo rażące było dla mnie tłumaczenie książki. Jak już mówiłam, miałam przyjemność czytać książkę w oryginale i była o wiele lepsza. Tłumaczka trochę zniszczyła tę opowieść. Niektórych rzeczy się po prostu nie tłumaczy, bo lepiej brzmią w oryginale... Z resztą popełniała masę błędów stylistycznych, literówek. No, ale to, że tłumaczka źle przetłumaczyła nie ma wpływu na fabułę i pomysł, niestety ma natomiast wpływ na odbiór.

Podsumowując, fabuła, pomysł, postaci, akcja na plus, robota tłumaczki i odbiór na minus.

wtorek, 2 lipca 2013

Zajdlowa historia, zajdlowa afera.

Jak co roku przyszedł ten czas, by ogłosić nominacje do nagrody im. Janusza Zajdla i oczywiście w związku z tym wystąpiły pewne afery. Jedną z najbardziej głośnych afer jest Jakub Ćwiek, który opublikował swoje opowiadanie w sieci za darmo i dopisał, że fajnie by było, gdyby głosowano na niego do nominacji na "Zajdla". Przekupstwo? Być może... Niemniej zabieg był dość skuteczny, ponieważ nasz kochany autor dostał aż cztery nominacje, dorównując tym samym Panu Pilipiukowi, który w 2003 roku również otrzymał tyle nominacji do tej prestiżowej nagrody.

Nagroda Fandomu Polskiego imienia Janusza A. Zajdla, zwana potocznie Zajdlem, to coroczna nagroda literacka w dziedzinie fantastyki, przyznawana przez uczestników konwentu Polcon najlepszym polskim utworom literackim wydanym w poprzednim roku kalendarzowym. Głosowanie i wręczenie nagród odbywa się co roku podczas konwentu Polcon.
Jako rzecze Wikipedia.

Pierwszym laureatem tej nagrody był Marek Baraniecki w 1985 roku. Zajdla dostał za opowiadanie "Głowa Kasandry" (tutaj link do mojej opinii o tym opowiadaniu). Przez tą nagrodę przewinęło się całkiem sporo dziś dobrze znanych autorów polskiej fantastyki jak Sapkowski, Piekara, Ćwiek, Dukaj, Grzędowicz, Komuda, Kossakowska, Pilipiuk i wielu innych (tutaj cała lista).

Rekordzistom pozostaje póki co Jacek Dukaj (i nie ma się co dziwić!) mający na swoim koncie 6 nagród i 13 nominacji! Na drugim miejscu (co też niespecjalnie zaskakuje) znalazł się Andrzej Sapkowski z 5 Zajdlami, a na trzecim równorzędnie Anna Brzezińska, Jarosław Grzędowicz, Marek S. Huberath, Anna Kańtoch, Rafał A. Ziemkiewicz mający na swoim koncie po 3 Zajdle.

No, to powspominaliśmy, a teraz pora przejść do najważniejszego! Tegorocznych nominacji!

W kategorii "Powieść" znalazły się takie pozycje jak:
  • "Kłamca. Kill'em all", Jakuba Ćwieka
  • "Pan Lodowego Ogrodu. Tom 4", Jarosław Grzędowicz
  • "Czarne", Anna Kańtoch
  • "Niebo ze stali", Robert M. Wegner
  • "Pomnik Cesarzowej Achai. Tom 1", Andrzej Ziemiański
 W kategorii "Opowiadanie" nominowane zostały opowiadania:
  • "Będziesz to prać!" w "Chłopcy", Jakub Ćwiek
  • "Co był, a nie jest..." w "Chłopcy", Jakub Ćwiek
  • "Kukuryku" w "Chłopcy", Jakub Ćwiek
  • "Portret nietoty" w "Zachcianki", Jacek Dukaj
  • "Czerwona mgła" w "Czerwona mgła", Tomasz Kołodziejczak
  • "Jeszcze jeden bohater" w "Herosi", Robert M. Wegner
Więcej informacji o samej nagrodzie i historii znajdziecie na oficjalnej stronie Nagrody im. Janusza Zajdla.

Ogłoszenie wyników nastąpi 31 sierpnia 2013 na Polconie w Warszawie. Trzymajcie kciuki za swoich faworytów!

poniedziałek, 17 czerwca 2013

"Dialogi"




Tytuł: Dialogi
Autor: Konfucjusz
Wydawnictwo: Hachette

Moja ocena: 10 - arcydzieło






Odkąd byłam mała interesowałam się kulturą Japonii i Chin. Nie wiem czemu, ale ciągnęło - i dalej ciągnie - mnie w tamte rejony. Również odkąd pamiętam interesowały mnie nauki Konfucjusza. Niestety Internet nie był łaskaw udzielić mi jakiegoś konkretnego źródła, w którym byłyby wypisane nauki, a jedynie zbiór co poniektórych cytatów, w gruncie rzeczy niewiadomego pochodzenia. I oto nadszedł dzień, w którym w moje ręce wpadła ta książka! 

Kolejna niecodzienna pozycja na mojej liście. W tym opasłym parusetstronicowym tomiszczu znajdują się dialogi Konfucjusza. Okazało się, że nie są to takie cytaty jakie sobie wyobrażałam. Oczywiście jak już wgryzłam się w lekturę, nie rozczarowałam się. Książka zawiera dialogi, czyli rozmowy Konfucjusza z jego uczniami lub dialogi jego uczniów. Często są przedstawiane sytuacje, w jakich doszło do wypowiedzenia danych słów. Oczywiście nie wszystko dało się zrozumieć. Część była bezpośrednio powiązana z kulturą Chin oraz dynastiami i stosunkami, jakie panowały w danej chwili w państwie. Niestety nie posiadam aż tak rozległej wiedzy na temat historii Chin, żeby zawsze wyłapywać sens wypowiedz, jednak takie dialogi stanowiły mniejszą część książki. Większa odnosiła się do tego, jakim w życiu powinno się być. Oczywiście czasy się nieco zmieniły, ale niektóre rzeczy pozostają niezmienne niezależnie od epoki, wieku czy ery. 

Moim zdaniem lektura jest ciekawa, lekka i dająca do myślenia. Niestety nie należy jej czytać zbyt szybko. Ja czasem czytałam niektóre dialogi po kilka razy, by zrozumieć o co w nich chodzi. Niemniej jednak książka jest jedną z ważniejszych dla mnie, jakie czytałam.

Serdecznie polecam.

środa, 12 czerwca 2013

"Podróże z Platonem. Filozofia na walizkach"




Tytuł: Podróże z Platonem. Filozofia na walizkach
Autor: Robert Rowland Smith
Wydawnictwo: Carta Blanca

Moja ocena: 9 - wybitna






Książki właściwie nie mam w posiadaniu, bo pożyczyłam od chłopaka, który dostał ją coś w zeszłym roku i nie ruszył. W końcu się poddałam, wzięłam ją od niego i przeczytałam. Naprawdę nie rozumiem, dlaczego jej jeszcze nie ruszył, bo książka jest naprawdę ciekawa i warta grzechu.

Pozycja ta zdecydowanie różni się od tych, które dotychczas czytałam. Nie było dialogów, narratora w sensie powieści. Cóż, była inna, ale to nie odebrało jej uroku i wartości. Książka jest bardzo lekka, choć porusza ważne tematy i zdecydowanie ciężkie do opisania. Niemniej jednak autor ma bardzo lekkie pióro i szybko się czyta. Ja osobiście połowę książki pochłonęłam jednego wieczora.

Po skończeniu czytania urodziło się nagle we mnie wiele refleksji dotyczących życia. Z resztą nie ma się co dziwić, bo książka właśnie o tym opowiada! Jaki wpływ mają na naszą przyszłość poszczególne etapy naszego życia i - co ciekawe - często nawet postrzegane jako błahe zdarzenia mają duży wpływ na przyszłe kształtowanie się naszej osobowości.

Książka bardzo filozoficzna. Albo się lubi te klimaty, albo nie. Lecz jeżeli jesteśmy wyznawcami tej drugiej strony to ta pozycja jest zdecydowanie ważnym i ciekawym punktem na naszej liście książek.

środa, 5 czerwca 2013

"Kłamca 2. Bóg marnotrawny"





Tytuł: Kłamca 2. Bóg marnotrawny
Autor: Jakub Ćwiek
Wydawnictwo: Fabryka słów

Moja ocena: 7 - bardzo dobra






Drugi tom "Kłamcy", który czytam drugi raz. Śmiesznie się złożyło. No, ale do rzeczy. Osobiście uważam, że pierwszy tom był o wiele lepszy, ten trochę męczyłam, chociaż ostatnie dwieście stron przeczytałam migusiem... tylko te pierwsze osiemdziesiąt. W każdym bądź razie, książka zdecydowanie dobra, warta polecenia, ciekawe postaci, wartka akcja. Cieszy mnie również to, że autor nie zapomina na dawnych watkach np. z pierwszego tomu i zręcznie wplata je w dalsze historie. Jestem osobą "czepialską" i często denerwuje mnie, gdy coś się nie zgadza, gdy zdarzenia się nie zazębiają. Nie tutaj! Tutaj nie ma miejsca na pomyłki. Strzelasz raz i musisz być pewien, że gość nie żyje. Oczywiście zawsze można mu wpakować drugą kulkę w łeb. Bóg nie zauważy... Na pewno Lokiemu to nie przeszkadza.

Co do minusów, to chyba za wielu nie znajdę, bo seria o Kłamcy jest jedną z moich ulubionych i chętnie do niej wróciłam. Niestety lub stety, te klimaty trzeba polubić od samego początku, bo inaczej nie polubi się ich w ogóle!

Tym razem bardzo krótko, o książce, ale większość opinii wyraziłam podczas opisu pierwszego tomu. Drugi trochę słabszy, ale uczucia te same.

piątek, 24 maja 2013

"Kłamca 1"




Tytuł: Kłamca 1
Autor: Jakub Ćwiek
Wydawnictwo: Fabryka Słów

Moja ocena: 9 - wybitna






Fajnie jest przeczytać znów książkę po dość długim czasie. Tak na marginesie, to chyba pierwszy raz w moim życiu, gdy ponownie przeczytałam tę samą książkę! Postanowiłam przeczytać w końcu czwartą część Kłamcy, ale jako, że niewiele pamiętałam z całego cyklu postanowiłam przeczytać jeszcze raz wszystkie części. Nie jest to zbyt zajmujące, bo książki czyta się szybko, więc sądzę, że w miesiąc powinnam wszystkie części skończyć... no, o ile polonistka nie wyskoczy z jakimś "Weselem" lub temu podobne.

Sam pomysł na opowiadania, postaci i świat jest dość oryginalny. Oczywiście, jeżeli bierzemy pod uwagę, że książka została wydana parę lat temu. Na tamte czasy to był naprawdę oryginalny pomysł. Dziś? No chociażby cyk o Daimonie Freyu Kossakowskiej. Ćwiek stwarza realistyczne postaci, mimo, że są to... (szukam właściwego słowa)...istoty, których nie spotykamy na co dzień na ulicy. Okazuje się, że anioły też kombinują jak mogą, chcą się pozbyć konkurencji i wcale nie są takie białe, jakby się mogło wydawać. Bóg stworzył świat, anioły i poszedł. W tym całym bagnie odnajduje się nordycki bóg kłamstwa - Loki. (Czytałam nieco o mitologii wikingów - Loki jest również bogiem ognia, ale tego wątku autor nie wykorzystał :)) Za każde zlecenie życzy sobie pewną ilość anielskich piór. Po co mu one? Jak podejrzewam dokładnie się to wyjaśni w czwartej części.

Tom pierwszy cyklu o Kłamcy zawiera głównie luźne opowiadania o połączonej tematyce. Dopiero kolejne tomy idą mniej więcej jednym wątkiem. W tej książce najbardziej spodobało mi się opowiadanie "Cicha noc" i "Egzorcysta". Co ciekawe, myślałam, że oba są w innych tomach, a po za tym to były chyba jedyne dobrze zapamiętane przeze mnie opowiadania o Lokim. Jakoś tak mi utkwiły w pamięci, mimo, że czytałam je dawno temu.

Ostatnio skończyłam "Chłopców", teraz pierwszy tom Kłamcy. Widać, że nastawienie autora do życia, styl i język zdecydowanie się zmieniły przez te osiem (?) lat. Jednak uważam, że cykl o "Kłamcy" jest lepiej napisany. Może "lepiej" to złe słowo, ale bardzie mi przypadł do gustu.

niedziela, 19 maja 2013

"Chłopcy"




Tytuł: Chłopcy
Autor: Jakub Ćwiek
Wydawnictwo: Sine Qua Non

Moja ocena: 8 - rewelacyjna






Książkę kupiłam na spotkaniu z Jakubem Ćwiekiem  w Miejskiej bibliotece Publicznej w Opolu w piątek. Wzięłam się za nią wieczorem tego samego dnia, czytałam większość soboty i dziś skończyłam. Trudno mi się było oderwać od tej lektury.

Książka zdecydowanie nietuzinkowa. Trochę wulgarna i czasem "nieładna", ale co tam! W końcu motocykliści nie przejmują się takimi drobiazgami! Właściwie to czym oni się przejmują? A! Kiedy ktoś włazi na ich teren. Po za tym banda wesołych, niedojrzałych chłopców, którzy jedyne co chcą robić to bawić się swoimi motorami albo biegać w bokserkach po podwórku. Jak to mówią? Mężczyźni dorastają do szóstego roku życia. Potem już tylko rosną. Coś w tym jest.

Czytając "Chłopców" nagle wpadamy do naszego świata, ale nie całkiem. Są drzewka, chmurki, są sklepiki, handlarze, przemytnicy, lunaparki... no właśnie lunaparki. Szczególnie taki jeden zapadł mi dość w pamięć. Dlaczego? A bo mieszka tam banda obdartusów na motorach z przetłuszczonymi włosami i skórami na plecach. Nie, nie groźni. W końcu rządzi nimi filigranowa panienka o aparycji gwiazdki filmów, które mama zabrania oglądać tacie po 23. No, wiesz o co chodzi. Jak to nie chcesz tam iść? Co? Że niby się boisz? Nie, potulne chłopaki. Naprawdę. A do tego bardzo barwne charaktery i świetne poczucie humoru. No jak to dalej nie chcesz tam iść? Rób jak chcesz. Ja tam pójdę jeszcze z pięć razy jeżeli mnie znów wpuszczą.

Dobry humor, ciekawa, wartka fabuła, niespotykane postaci i... ah! powrót do dzieciństwa. Ponieważ tak na prawdę "Chłopcy" to takie małe dzieciaki z "Piotrusia Pana" tylko po prostu z kilkudniowym... no może kilku tygodniowym w przypadku Kędziora... zarostem. Ale po za tym nic się nie zmienili. Jak miło a chwilę powrócić myślami do tej ponadczasowej bajki, która jak się okazuje nie wiadomo, czy ma szczęśliwe zakończenie, czy nie. Wiadomo za to, że Dzwoneczek staje na głowie, by przychylić nieba Chłopcom. Z resztą, która matka tak nie robi?

Książka świetna, ot tak na rozluźnienie. Niektórzy narzekają, że niewyjaśnione wątki, że za mało jasno, no ale taki urok jest tej książki. Z resztą podobnie jak bajki w dzieciństwie, działa to na wyobraźnię czytelnika. No, jestem ciekawa, czy Pan Jakub dopisze ciąg dalszy historii tej wesołej gromadki harleyowców z Drugiej Nibylandii. Bardzo chętnie bym się dowiedziała co dalej. A jak nie? To i tak się cieszę, że mam też książkę (z dedykacją i autografem) oraz, że teraz jest w mojej głowie i łazi gdzieś tam ciągle nie dając o sobie zapomnieć.

piątek, 17 maja 2013

Podróże do świata fantastyki - MBP Opole


Dziś w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Opolu w ramach akcji "Podróże do świata fantastyki"  odbyło się spotkanie ze znanym autorem polskiej fantastyki - Jakubem Ćwiekiem.

Spotkanie wywarło na mnie naprawdę pozytywne wrażenie. Sam autor, którego wyobrażałam sobie nieco inaczej ( ;) ) również mnie bardzo zaskoczył. Oczywiście pozytywnie! Mam też teraz dużo do przemyślenia po tym co powiedział odnośnie życia, bo zorientowałam się, że naprawdę mądrze prawił. Po za tym nie obyło się bez zebrania autografów na książkach ;)

A jaki jest Jakub Ćwiek? Cóż, przedstawiać go chyba czytelnikom nie muszę. Postać zdecydowanie znana w kręgach fantastycznych, a i nie tylko. Po tym spotkaniu sądzę, że jest wariatem i "wolną duszą". Totalnym wariatem, któremu należy pozazdrościć wyobraźni, zaparcia, charakteru oraz naprawdę rzadko spotykanego poczucia humoru. Widać, że wkłada siebie samego w książki, które pisze. Porównałabym go do Loki'ego z "Kłamcy", bo są naprawdę podobni. Wie, czego chce, wyciska z życia ile może, a nawet i więcej. Jestem szczęśliwa, że mogłam go spotkać osobiście i posłuchać tego, co miał nam do powiedzenia.

PS. Zakupiłam "Chłopców" i coś czuję, że chyba znów przeczytam całą serię "Kłamcy". ;)

środa, 15 maja 2013

"Ludzie bezdomni"




Tytuł: Ludzie bezdomni
Autor: Stefan Żeromski
Wydawnictwo: IBIS

Moja ocena: 5 - przeciętna






I znów dochodzimy do tego momentu, gdy bardzo jestem nie zadowolona, że muszę ocenić książkę. Dałam ocenę przeciętną, choć wiem, że powinnam dać więcej, bo jest to ważna książka w literaturze etc. jednak jakoś nie potrafię. Nie wiem czemu, ale wywołała u mnie tyle sprzecznych emocji. Raz mi się podobała, raz nie, raz mnie nudziła, innym ciekawiła... ale po kolei.

Książka opowiada o "ludziach bezdomnych". Nie należy tego rozumieć zbyt dosłownie. Termin "bezdomni" odnosi się, moim zdaniem, do faktu iż ludzi nie potrafili sobie znaleźć miejsca, w którym osiedlili by się na dłużej. Ojczyzna nie była domem, a jeżeli już to źle wspominanym. Powrót do rodzinnego kraju oznaczał znaczne zubożenie majątku, ciężką pracę, która nie dawała wiele pieniędzy, niemożność znalezienia dla siebie miejsca. Doktor Judym studiował w Paryżu, tam tęsknił do ojczyzny, w ojczyźnie tęsknił do Paryża. Ciężkie było jego życie zarówno uczuciowe, jak i psychiczne. Starał się w jakiś sposób zmienić świat, ponieważ uważał, że taki jest obowiązek eskulapa. Niestety nikt go nie słucha, bo "za młody", bo "jeszcze świata nie poznał". Smutne jak traktują młodych ludzi. Mimo iż spotyka go miłość... on miłości nie spotyka.

Książkę czyta się szybko, jest dużo opisów natury, które bardzo przyjemnie się czyta, a obrazy łatwo wchodzą do głowy. To, co mnie nie spodobało się w tej książce to bardzo rozwlekła akcja bez jakiegoś konkretnego wątku głównego. Wolę książki, które mają jasno określony tor i wiem co się dzieje. Tutaj mi tego zabrakło. Wszystko wydaje mi się takie "romemłane" że się tak wyrażę. Raz akcja jest, raz jej nie ma, po chwili znów jest, następnie niknie i znów wszystko nie ma kształtu.

wtorek, 23 kwietnia 2013

"Przemytnik"




Tytuł: Przemytnik
Autor: Miroslav Zamboch i Jiri W. Prochazka
Seria: Agent JFK
Wydawnictwo: Fabryka Słów

Moja ocena: 5 - przeciętna





Dość negatywna opinia krąży o tej książce. Niestety po części jest to prawda. Jednak jestem w stanie znaleźć kilka pozytywów. O Zambochu słyszałam również zarówno pozytywne jak i negatywne opinie, chociaż podziwiam, że aż dwóch autorów pisało tę książkę... jakoś nie jestem w stanie wyobrazić sobie procesu tworzenia tej książki...nieważne.

Książka zalicza się do gatunku science-fiction, no przynajmniej tak pisze na okładce. Czy jest to trafne przyporządkowanie? Nie jestem do końca pewna. Oczywiście książka zawiera elementy zdecydowanie "nie z tego świata", jednakże przywykłam do trochę innej formy tego gatunku. A co uważam o samej książce? CHAOS! Totalny i całkowity chaos! Autorzy wprowadzają nas w świat bez jakichkolwiek objaśnień, ale jeszcze nie to jest najgorsze, bo ten zabieg jest często stosowany w tego typu książkach. Wprowadzenie w świat zostało zrobione trochę nieumiejętnie i dość - jak już wcześniej wspomniałam - chaotycznie. Owszem, są równoległe światy, można się między nimi przemieszczać, ale nie do końca zrozumiałam jak to się dzieje. Drugim co mnie uderzyło, było to, że nie rozumiałam pod koniec która agencja jest która, kto jest kto. Dość ciężko pod względem spójności niestety.

Niemniej jednak, książka jest bardzo leciutka, szybko się czyta i nie wymaga zbytniego skupienia oraz analizowania treści. Ot, takie czeskie "opowiadanie". Mimo wielu negatywów uważam, że książka nie jest najgorsza i może warto ją przeczytać. Nie zniechęcam się i przeczytam może jeszcze drugą część.

Światowy Dzień Książki

Kayla-Noel
I w końcu jest i on! Światowy Dzień Książki! Może trochę o historii tegoż święta obchodzonego przez mole książkowe!

Światowy Dzień Książki obchodzony jest co roku 23 kwietnia. Jest to data symboliczna, gdyż w tym dniu zmarli William Shakespeare, Miguel de Cervantes. Światowy Dzień Książki obchodzony jest od 1995 roku, został powołany i jest organizowany przez UNESCO. Dzień ten ma na celu promowanie czytelnictwa, edytorstwa oraz ochrony własności intelektualnej za pomocą praw autorskich. 

Jestem jak najbardziej za promowaniem czytelnictwa i zachęcania ludzi do czytania. Sprawia to niemałą frajdę, a dodatkowo można się też wiele nauczyć. Po pewnym czasie może się okazać, że lektury szkolne, po kilku latach znów czytane, wciągają i stają się ciekawe, jesteśmy w stanie więcej z nich wyczytać. Jak wiadomo, każdy gust, czy to muzyczny czy czytelniczy rozwija się w trakcie, nie należy się więc przejmować, że czytamy "dziecinne" książki. Do niektórych książek po prostu trzeba dorosnąć - wiem co mówię, często tak mam, że po paru latach wracam do książki i nagle staje się niesamowicie ciekawa!

Życzę każdemu molowi książkowemu...czy po prostu czytelnikowi (jeżeli nie podoba mu się poprzednie określenie) dużo zabawy i radości w tym dniu. Miejmy nadzieję, że z ciekawą książką ;)

niedziela, 21 kwietnia 2013

Mamo, tato, wybaczcie, to silniejsze ode mnie!

Bardzo długo "polowałam" na zbiór opowiadań Lovecrafta "Zgroza w Dunwich i inne przerażające opowieści" w Matrasie, aż w końcu pewnego cudownego dnia (a dokładniej wczorajszego) przybyłam do księgarni i co? Przeceny z okazji Dnia Książki (23 kwietnia).

Jak wiadomo zbiór ten nie należy do najtańszych, więc bardzo się ucieszyłam, że mogłam go kupić piętnaście złotych taniej i dodatkowo kupiłam go z chłopakiem na pół, więc już w ogóle właściwie "pół-darmo".  Teraz jedyne co mi zostaje to w tak piękną pogodę pójść na spacer i zaczerpnąć świeżego powietrza... nie no, co ja gadam! Siedzieć w domu i czytać, czytać, czytać!

Jeżeli twoje dziecko czyta lovecrafta...


piątek, 12 kwietnia 2013

"Pierścień i Róża"


Tytuł: Pierścień i Róża
Autor: William Makepeace Thackeray
Wydawnictwo: Państwowy Instytut Wydawniczy

Moja ocena: 8 - rewelacyjna






Kolej książka, którą udało mi się uzyskać u babci na obiedzie! Długo się zastanawiałam, czy wziąć ją czy też nie, ale ostatecznie przekonały mnie śliczne obrazki autora wykonane piórkiem (ostatnio próbuję swoich sił w tej metodzie rysunkowej) i nie żałuję!

Autor, jak się dowiedziałam, był krytykiem literackim, a zwykle u takich waszmościów często gdy próbują swoich sił w pisaniu zwykle styl jest strasznie wychuchany i ciężki, gdyż jednocześnie sami muszą być krytykami swoich książek... Niemniej jednak pan Thackeray okazał się wyjątkiem i książka ta jest bardzo leciutka.

Uśmiałam się czytając ją, chociaż uważam, że tłumacz również odegrał tutaj dość istotną rolę. Nazwy państw, miejsc, tytułów, imiona bohaterów i nieskończona ilość innych czynników wpływa na to, że książki po prostu nie da się  n i e  l u b i ć !  Przygody bohaterów, swoją drogą bardzo ciekawe i oryginalne, są po prostu przekomiczne! Ilość scen humorystycznych jest niezliczona, same postacie często - ich charakter, postawa - od razu wywołują uśmiech na twarzy. Co więcej muszę przyznać, że nie spodziewałam się takiego zakończenia książki... to znaczy pewien fakt dało się przewidzieć, koniec końców wszystkie bajki się dobrze kończą, jednakże to, jaki psikus sprawiła Czarna Wróżka hrabinie - tego nie przewidziałam!

Książka jest przeznaczona zarówno dla dzieci jak i dla dorosłych. Tutaj zgodzę się w całej rozciągłości, ponieważ są w niej zawarte pewne prawdy, zatem ma charakter moralizatorski i dzieci mogą się nauczyć wielu wartościowych rzeczy, jak również dorośli mogą sobie przypomnieć czasy dziecinne, na chwilę zapomnieć o trudach codzienności, problemach. Po za tym, człowiek uczy się całe życie, morale zawarte w książce mogą też się przydać tym "większym dzieciom"!

Zachęcam do przeczytania tej książki. Szczególnie, jeżeli mamy zły humor, doła. Okazuje się, że nawet jeżeli sytuacja jest bez wyjścia zawsze może się coś zdarzyć i obrócić wszystko o 180 stopni... oczywiście na lepsze!



środa, 10 kwietnia 2013

"Wehikuł czasu"


Tytuł: Wehikuł czasu
Autor: Herbert George Wells
Wydawnictwo: Biblioteka Narodowa

Moja ocena: 9 - wybitna






Jedna z dwudziestu czterech książek, które zyskałam gdy byłam u babci na obiedzie podczas świąt Wielkanocnych. Tak... Poszłam na obiad, wróciłam z pełnym brzuchem i 24 książkami różnego gatunku. Kocham te obiady u babci! Wracając do książki. Kolejny wielki sukces literacki, moim zdanie, pana Wells, który jest arcymistrzem w krótkiej powieści science-fiction. Pierwszym moim doświadczeniem była "Wyspa doktora Moreau", która też wywarła na mnie ogromne wrażenie i po której musiałam swoje "odchorować" przez kilka dni.

Na "Wehikuł czasu" natknęłam się... w telewizji. Niestety bardzo nie lubię najpierw oglądać filmu, a potem czytać książkę, na bazie której powstał film, ale tym razem film nie popsuł zakończenia książki, gdyż historia w nim opisana nie ma prawie w ogóle odniesienia w książce. Kilka rzeczy owszem, jest podobne, lecz po za tym różnią się diametralnie.

Książka jest odzwierciedleniem obaw ludzkości co do rozwoju i ewolucji społeczeństwa. Czy będziemy tworzyć niesamowite wynalazki, które pomogą nam w codziennym życiu, czy też może machiny te jedynie doprowadzą do unicestwienia rasy ludzkiej? Może dotknie nas kataklizm? Może powybijamy się nawzajem? Może jednak okaże się, że będziemy brnąć powoli w przyszłość, a w między czasie słońce wybuchnie? "Wehikuł czasu" jest odpowiedzią na pytanie stawiane odnośnie przyszłości ludzkości. Oczywiście jest to wizja Wellsa, jednakże poprzez liczne uzasadnienia i wywody jakie główny bohater prowadzi podczas swych przygód, są w stanie nas przekonać iż przedstawiona sytuacja  m o ż e  mieć miejsce w 800 000 roku.

Stwarza on człowieka, którego głównym celem jest stworzenie machiny, która pozwoli mu podróżować w czasie. Oczywiście nie jest on pierwszym lepszym człowiekiem z ulicy, a jedynie czterdziestoletnim naukowcem z życiowym doświadczeniem i szacunkiem wśród innych ważnych ludzi, o czym świadczą czwartkowe obiady w jego domu.Postacie przedstawiające ludzi w odległej przyszłości z jednaj strony wprawiły mnie w gęsią skórkę, jednakże również wywołały pozytywne zainteresowanie ich charakterem i życiem. Wciąż zastanawiam się co stało się z małą Weeną. Od początku sądziłam, że nie będzie w stanie dostać się do "naszych czasów", jednak bardzo ją polubiłam.

Narracja prowadzona w książce i niezawracanie sobie głowy wymyślaniem nazwisk dla Lekarza, Psychologa czy Redaktora nadaje książce klimat bardzo specyficzny dla powieści Wellsa. Akcja jest bardzo wartka, szybkie zwroty i brak bardzo rozwiniętych wątków pobocznych czyni tę lekturę klarowną i przejrzystą. Może trochę za dużo jest rozmyśleń na temat natury ludzkiej, ale książka nie miałaby bez tego swojego charakteru. Znów nie zawiodłam się na twórczości pana Wellsa. Dziękuję.

wtorek, 9 kwietnia 2013

"Nefrytowy Tron"




Tytuł: Nefrytowy Tron
Autor: Naomi Novik
Wydawnictwo:  Dom wydawniczy REBIS

Moja ocena: 7 - bardzo dobra






Już tak długo zbierałam się do przeczytania kolejnej książki o Temeraire, ale kiedy chciałam wypożyczyć z biblioteki, to okazało się, że w miejskiej nie mają. Jednakże ostatnimi czasy często chadzam również do biblioteki wojewódzkiej, która jak się okazuje jest o wiele lepiej zaopatrzona w książki, nawet te niedawno wydane i właśnie tam udało mi się znaleźć "Nefrytowy Tron"!

W tym tomie Temeraire wraz z Laurencem wyruszają w wielomiesięczną podróż do Chin. Oczywiście czekają na nich różne przygody zarówno w trakcie podróży jak i po przybyciu do Chin. Mnie osobiście książka mniej przypadła do gustu niż część pierwsza. Zbyt dużo zajmowała sama podróż i była za bardzo rozwleczona w stosunku do tego co działo się już w Cesarstwie, a zdarzenie, które miały tam miejsce były jakby trochę "upchnięte" i troszeczkę wymuszone.

Niemniej jednak sama książka wciąga - znów zajęła mi jedynie jakieś cztery dni - i akcja toczy się wartko. Naomi Novik stworzyła naprawdę przyjaznych bohaterów, z którymi szybko się zżyłam i których losy bardzo brałam do siebie.

Cóż więcej mówić? Zdecydowanie należy przeczytać część pierwszą, drugą i każdą kolejną. Ja w najbliższym czasie szykuję sobie miejsce na tom trzeci opowieści o Niebiańskim Smoku!

czwartek, 21 marca 2013

Dlaczego lubimy czytać?


Tak znów akcja społeczna na moim blogu, ale blog jest o książkach, więc dlaczego nie miałabym zachęcać do czytania ich?

Facebook serwisu LubimyCzytać przygotował ciekawy materiał zachęcający masy ludzkie do czytania książek. Ot, kilka prostych powodów, które definitywnie kojarzą nam się z codziennym życiem. Przykładam do tego swoją rękę i zachęca do zapoznania się z nimi.


 



CZYTAJMY WIĘCEJ!


sobota, 16 marca 2013

"Lalka. Tom 1."




Tytuł: Lalka (Tom1)
Autor: Bolesław Prus
Wydawnictwo: Państwowy Instytut Wydawniczy

Moja ocena: 7 - bardzo dobra






Miła odmiana po literaturze romantycznej, która raczej nie przypadła mi do gustu. Oczywiście musiałam przeczytać tę książkę... do celów naukowych (pani z polskiego kazała...). Bardzo mi się spodobała. Prus pisze jasno, przejrzyście, bez zbędnych opisów. Pióro jego bardzo mi się spodobało i mam nadzieję szybko przeczytać drugi tom... może na wakacjach, bo póki co czeka mnie "Zbrodnia i kara" Dostojewskiego i "Potop" Sienkiewicza.

Sama idea książki jest stricte pozytywistyczna i zdecydowanie odnosi się do takich haseł jak praca u podstaw, praca organiczna. Lecz okazuje się, że Bolesław Prus chciał tutaj zaznaczyć dość dobitnie, że w nowej epoce nie ma miejsca dla romantyków-marzycieli. Kozłem ofiarnym stał się Stanisław Wokulski. Człowiek pracowity, rzetelny i nade wszystko człowiek zawieszony na granicy dwóch epok. Po trochę romantyk, po trochę pozytywista. Niestety pod koniec książki okazuje się, że cechy tego pierwszego są bardziej dominujące i prowadzą do tragedii.

Mamy też postać, o której nie da się zapomnieć, a i ona nie chciałaby, ba! nie pozwoliłaby o sobie zapomnieć. Tak, mówię tu o ślicznej Izabeli Łęckiej. Ucieleśnieniu snów wszystkich panów i wzorze do naśladowania dla pań! Ach, która kobieta nie chciałaby tak jak ona - leżeć i pachnieć, nic w życiu nie robić? Niestety, okazuje się, że w tym jej świcie wiecznej wiosny, nie jest w cale tak kolorowo. Kiedy zabraknie pieniędzy - kwiaty więdną, ptaszki odlatują, a ludzie którymi tak długo gardziła upominają się o swoje. Na szczęście ma ona swego wiernego "sługę" Wokulskiego, któremu przecież wystarczy jej skinienie aby zaraz przybył i spełnił każde jej życzenie.

Tu właśnie objawia się tragizm pana Stanisława. Jest on niepoprawnym romantykiem w dobie pracujących ciężko pozytywistów (oczywiście poza arystokracją, która jest stworzona do wyższych celów, np. doskonałego nic-nie-robienia). I mamy nieszczęsną Izabelę, która tak mu zawróciła w głowie. Owszem, miłość do niej pomogła mu w zdobyciu majątku, jednakże jaką cenę musiał zapłacić za to fatalne zauroczenie?

Książka świetnie napisana, nie jestem w stanie opisać wszystkiego co o niej myślę, bo nigdy nie skończyłabym tej opinii. Jeżeli nie lubimy/nie czytamy lektur szklonych, ta zdecydowanie warta jest uwagi.

wtorek, 26 lutego 2013

"Norwegian Wood"




Tytuł: Norwegian Wood
Autor: Haruki Murakami
Wydawnictwo: Muza SA.

Moja ocena: 9 - wybitna






 Dużo dobrego słyszałam o Murakamim. Postanowiłam więc przeczytać krórąś z jego książek. Weszłam na listę jego dzieł i po przeczytaniu kilku krótkich opisów różnych pozycji zdecydowałam się na "Norwegian Wood".

Książka jest dość specyficzna, niepodobna do żadnej, którą czytałam. Akcja dzieje się w Japonii, do której odkąd byłam mała chciałam pojechać, a głównym bohaterem jest zwykła, szary, niebogaty student. Okazuje się, że ma niesamowity dar słuchania ludzi i zmierzania się z ich problemami, podczas gdy tak naprawdę ignoruje on swoje własne i powoli gubi się w swoim życiu nie odróżniając fikcji od rzeczywistości.

Język Murakamiego jest bardzo czysty i przejrzysty. Brak zbędnych opisów przyrody, upiększania na siłę bohaterów. Ot tak, po prostu opisuje miejsca, które powinniśmy znać podczas gdy tak naprawdę czytając książkę "widzimy" je pierwszy raz na oczy. Niesamowicie zżyłam się z każdym z bohaterów. Każda historia była inna, poruszająca i taka rzeczywista jakby to mnie się przytrafiło. Po chwili nie odróżniałam czy ja jeszcze czytam, czy to się dzieje naprawdę!

Autor gustownie "zgwałcił" moją wyobraźnię, rzucił nią o ziemię i... zniknął. Co mam teraz zrobić? Nie wiem gdzie mam się podziać! Co się właściwie stało?

Książka wbrew pozorom jest bardzo leciutka i czyta się ją dosłownie migiem. Zwykle na tego typu tomy poświęcałam przynajmniej dwa tygodnie, a tu wystarczył niecały jeden. Niestety miałam problem z ocenieniem tej książki kusiło mnie żeby dać jeden punkt na dziesięć możliwych, ponieważ tom jest bardzo dołujący, dzieją się rzeczy przykre i w dodatku ja "brałam w nich udział". Dzięki temu wszystkiemu mój humor w ostatnich dniach zdecydowanie się pogorszył. Po za tym nie widzę żadnych złych stron.

wtorek, 19 lutego 2013

"Wyznanie"




Tytuł: Wyznanie
Autor: Roman Gren
Wydawnictwo: Czarne

Moja ocena: 7 - bardzo dobra






Dosyć długo "polowałam" na tą książkę. Jak to zwykle w moim przypadku bywa skusił mnie śliczny zieloniutki kolor okładki. Gdy już dopatrzyłam się szczegółów byłam w stanie zrozumieć tematykę tej książki, a jako, że mój pierwszy wzrokowy kontakt nastąpił krótko po przeczytaniu "Złodziejki książek" nie odrzucił mnie, a wręcz zachęcił. Tak więc w poniedziałek wypożyczyłam ją z biblioteki i dosłownie "pochłonęłam" w ciągu jednego wieczora.

Książka nie należy do tych prostoliniowych, wymaga trochę wysiłku, pokojarzenia faktów i zrozumienia sposobu myślenia - dość dojrzałego jak na swój wiek - jedenastoletniego chłopca. Otóż okazuje się, że jedno zdanie jest w stanie przewrócić światopogląd młodego człowieka i zmusić go do rozważania tak ciężkich tematów jak co znaczy być, a co znaczy nie-być. Oczywiście rozważania są prowadzone na dziecinnym poziomie, ale jak niejednokrotnie możemy zauważyć to właśnie ten typ rozważań daje najwięcej do myślenia i jest najbardziej..."błyskotliwy".

Poruszane tu są tu kwestie, że właściwie czemu Żyd jest "inny". Czy Żyd, Żydek, Żydówka może być Polakiem, Polką. Dlaczego akurat Żydzi "ukrzyżowali Jezusa", a nie Chińczycy? No bo właściwie dziś ci ludzie są źle kojarzeni, a to oni właściwie najwięcej podczas swojego istnienia wycierpieli. Zarzuca się, że Żyd to bogaty, ale i skąpy i "liczy każdy grosz". Może zamiast wyśmiewać się pomyśleć, czy nie warto uzbierać trochę pieniędzy?

Książka zdecydowanie należy do refleksyjnych. Przypadł mi do gustu i styl i język, jakim została napisana. Jest to opowiadanie dość krótkie, ale dające wiele do myślenia. Na naszych oczach mały chłopiec staje się coraz starszy i jego rozważania coraz częściej odbiegają od problemu, który wcześniej tak go męczył. Okazuje się, że można żyć i martwić się czym innym pomimo bycia "napiętnowanym".

niedziela, 17 lutego 2013

"Szkieletowa Załoga" - "Mgła"




Tytuł: Szkieletowa załoga
Autor: Stephen King
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Moja ocena: 7 - bardzo dobra






Mgła
Sięgnęłam po tę książkę, gdy dowiedziałam się, że film o tytule "Mgła" jest na podstawie opowiadania Stephena Kinga o tym samym tytule. Niewiele myśląc poszperałam w bibliotece i znalazłam. Postanowiłam przeczytać tylko to jedno opowiadanie, bo na resztę nie mam teraz ochoty, może kiedyś przeczytam cały zbiór. Jednakże teraz chcę ocenić tylko to jedno opowiadanie.

Oczywiście najgorsze co można zrobić, to najpierw obejrzeć film, a dopiero potem przeczytać książkę. Cóż, nie całkiem popełniłam ten mały grzeszek, ponieważ nie obejrzałam całego filmu, a jedynie samą końcową scenę, która swoją drogą była fanaberią reżysera... choć nie całkiem...

Był to mój pierwszy kontakt z tym autorem, o którym słyszałam już dużo dobrego. Myślałam, że ludzie przesadzają, ale...WOW! Pozazdrościć wyobraźni, pióra i stwarzania niesamowitej atmosfery. Dopiero teraz zrozumiałam, że ludzie nie przesadzają. Opowiadanie nie jest podobne do żadnego, jakie kiedykolwiek czytałam, nie jest podobne do niczego oprócz owego filmu, jeżeli mogę się tak wyrazić. Całość trzyma w napięciu przez wszystkie strony i kończąc czułam taki wewnętrzny niepokój, jak po dobrym horrorze. Mimo iż opowiadanie nie jest w cale długie posiada barwnych bohaterów, nie jest za to przekoloryzowane, czyli opis sytuacji jest tak... prawdopodobny i realny, że czuje się jakby uczestniczyło się w wydarzeniach. Czułam strach, przejęcie, niezdecydowanie, przerażenie, śmierć... dokładnie to wszystko, co odczuwali bohaterowie.

Minusy? Jak dla mnie brak. Opowiadanie naprawdę najwyższej próby!
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...