piątek, 24 maja 2013

"Kłamca 1"




Tytuł: Kłamca 1
Autor: Jakub Ćwiek
Wydawnictwo: Fabryka Słów

Moja ocena: 9 - wybitna






Fajnie jest przeczytać znów książkę po dość długim czasie. Tak na marginesie, to chyba pierwszy raz w moim życiu, gdy ponownie przeczytałam tę samą książkę! Postanowiłam przeczytać w końcu czwartą część Kłamcy, ale jako, że niewiele pamiętałam z całego cyklu postanowiłam przeczytać jeszcze raz wszystkie części. Nie jest to zbyt zajmujące, bo książki czyta się szybko, więc sądzę, że w miesiąc powinnam wszystkie części skończyć... no, o ile polonistka nie wyskoczy z jakimś "Weselem" lub temu podobne.

Sam pomysł na opowiadania, postaci i świat jest dość oryginalny. Oczywiście, jeżeli bierzemy pod uwagę, że książka została wydana parę lat temu. Na tamte czasy to był naprawdę oryginalny pomysł. Dziś? No chociażby cyk o Daimonie Freyu Kossakowskiej. Ćwiek stwarza realistyczne postaci, mimo, że są to... (szukam właściwego słowa)...istoty, których nie spotykamy na co dzień na ulicy. Okazuje się, że anioły też kombinują jak mogą, chcą się pozbyć konkurencji i wcale nie są takie białe, jakby się mogło wydawać. Bóg stworzył świat, anioły i poszedł. W tym całym bagnie odnajduje się nordycki bóg kłamstwa - Loki. (Czytałam nieco o mitologii wikingów - Loki jest również bogiem ognia, ale tego wątku autor nie wykorzystał :)) Za każde zlecenie życzy sobie pewną ilość anielskich piór. Po co mu one? Jak podejrzewam dokładnie się to wyjaśni w czwartej części.

Tom pierwszy cyklu o Kłamcy zawiera głównie luźne opowiadania o połączonej tematyce. Dopiero kolejne tomy idą mniej więcej jednym wątkiem. W tej książce najbardziej spodobało mi się opowiadanie "Cicha noc" i "Egzorcysta". Co ciekawe, myślałam, że oba są w innych tomach, a po za tym to były chyba jedyne dobrze zapamiętane przeze mnie opowiadania o Lokim. Jakoś tak mi utkwiły w pamięci, mimo, że czytałam je dawno temu.

Ostatnio skończyłam "Chłopców", teraz pierwszy tom Kłamcy. Widać, że nastawienie autora do życia, styl i język zdecydowanie się zmieniły przez te osiem (?) lat. Jednak uważam, że cykl o "Kłamcy" jest lepiej napisany. Może "lepiej" to złe słowo, ale bardzie mi przypadł do gustu.

niedziela, 19 maja 2013

"Chłopcy"




Tytuł: Chłopcy
Autor: Jakub Ćwiek
Wydawnictwo: Sine Qua Non

Moja ocena: 8 - rewelacyjna






Książkę kupiłam na spotkaniu z Jakubem Ćwiekiem  w Miejskiej bibliotece Publicznej w Opolu w piątek. Wzięłam się za nią wieczorem tego samego dnia, czytałam większość soboty i dziś skończyłam. Trudno mi się było oderwać od tej lektury.

Książka zdecydowanie nietuzinkowa. Trochę wulgarna i czasem "nieładna", ale co tam! W końcu motocykliści nie przejmują się takimi drobiazgami! Właściwie to czym oni się przejmują? A! Kiedy ktoś włazi na ich teren. Po za tym banda wesołych, niedojrzałych chłopców, którzy jedyne co chcą robić to bawić się swoimi motorami albo biegać w bokserkach po podwórku. Jak to mówią? Mężczyźni dorastają do szóstego roku życia. Potem już tylko rosną. Coś w tym jest.

Czytając "Chłopców" nagle wpadamy do naszego świata, ale nie całkiem. Są drzewka, chmurki, są sklepiki, handlarze, przemytnicy, lunaparki... no właśnie lunaparki. Szczególnie taki jeden zapadł mi dość w pamięć. Dlaczego? A bo mieszka tam banda obdartusów na motorach z przetłuszczonymi włosami i skórami na plecach. Nie, nie groźni. W końcu rządzi nimi filigranowa panienka o aparycji gwiazdki filmów, które mama zabrania oglądać tacie po 23. No, wiesz o co chodzi. Jak to nie chcesz tam iść? Co? Że niby się boisz? Nie, potulne chłopaki. Naprawdę. A do tego bardzo barwne charaktery i świetne poczucie humoru. No jak to dalej nie chcesz tam iść? Rób jak chcesz. Ja tam pójdę jeszcze z pięć razy jeżeli mnie znów wpuszczą.

Dobry humor, ciekawa, wartka fabuła, niespotykane postaci i... ah! powrót do dzieciństwa. Ponieważ tak na prawdę "Chłopcy" to takie małe dzieciaki z "Piotrusia Pana" tylko po prostu z kilkudniowym... no może kilku tygodniowym w przypadku Kędziora... zarostem. Ale po za tym nic się nie zmienili. Jak miło a chwilę powrócić myślami do tej ponadczasowej bajki, która jak się okazuje nie wiadomo, czy ma szczęśliwe zakończenie, czy nie. Wiadomo za to, że Dzwoneczek staje na głowie, by przychylić nieba Chłopcom. Z resztą, która matka tak nie robi?

Książka świetna, ot tak na rozluźnienie. Niektórzy narzekają, że niewyjaśnione wątki, że za mało jasno, no ale taki urok jest tej książki. Z resztą podobnie jak bajki w dzieciństwie, działa to na wyobraźnię czytelnika. No, jestem ciekawa, czy Pan Jakub dopisze ciąg dalszy historii tej wesołej gromadki harleyowców z Drugiej Nibylandii. Bardzo chętnie bym się dowiedziała co dalej. A jak nie? To i tak się cieszę, że mam też książkę (z dedykacją i autografem) oraz, że teraz jest w mojej głowie i łazi gdzieś tam ciągle nie dając o sobie zapomnieć.

piątek, 17 maja 2013

Podróże do świata fantastyki - MBP Opole


Dziś w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Opolu w ramach akcji "Podróże do świata fantastyki"  odbyło się spotkanie ze znanym autorem polskiej fantastyki - Jakubem Ćwiekiem.

Spotkanie wywarło na mnie naprawdę pozytywne wrażenie. Sam autor, którego wyobrażałam sobie nieco inaczej ( ;) ) również mnie bardzo zaskoczył. Oczywiście pozytywnie! Mam też teraz dużo do przemyślenia po tym co powiedział odnośnie życia, bo zorientowałam się, że naprawdę mądrze prawił. Po za tym nie obyło się bez zebrania autografów na książkach ;)

A jaki jest Jakub Ćwiek? Cóż, przedstawiać go chyba czytelnikom nie muszę. Postać zdecydowanie znana w kręgach fantastycznych, a i nie tylko. Po tym spotkaniu sądzę, że jest wariatem i "wolną duszą". Totalnym wariatem, któremu należy pozazdrościć wyobraźni, zaparcia, charakteru oraz naprawdę rzadko spotykanego poczucia humoru. Widać, że wkłada siebie samego w książki, które pisze. Porównałabym go do Loki'ego z "Kłamcy", bo są naprawdę podobni. Wie, czego chce, wyciska z życia ile może, a nawet i więcej. Jestem szczęśliwa, że mogłam go spotkać osobiście i posłuchać tego, co miał nam do powiedzenia.

PS. Zakupiłam "Chłopców" i coś czuję, że chyba znów przeczytam całą serię "Kłamcy". ;)

środa, 15 maja 2013

"Ludzie bezdomni"




Tytuł: Ludzie bezdomni
Autor: Stefan Żeromski
Wydawnictwo: IBIS

Moja ocena: 5 - przeciętna






I znów dochodzimy do tego momentu, gdy bardzo jestem nie zadowolona, że muszę ocenić książkę. Dałam ocenę przeciętną, choć wiem, że powinnam dać więcej, bo jest to ważna książka w literaturze etc. jednak jakoś nie potrafię. Nie wiem czemu, ale wywołała u mnie tyle sprzecznych emocji. Raz mi się podobała, raz nie, raz mnie nudziła, innym ciekawiła... ale po kolei.

Książka opowiada o "ludziach bezdomnych". Nie należy tego rozumieć zbyt dosłownie. Termin "bezdomni" odnosi się, moim zdaniem, do faktu iż ludzi nie potrafili sobie znaleźć miejsca, w którym osiedlili by się na dłużej. Ojczyzna nie była domem, a jeżeli już to źle wspominanym. Powrót do rodzinnego kraju oznaczał znaczne zubożenie majątku, ciężką pracę, która nie dawała wiele pieniędzy, niemożność znalezienia dla siebie miejsca. Doktor Judym studiował w Paryżu, tam tęsknił do ojczyzny, w ojczyźnie tęsknił do Paryża. Ciężkie było jego życie zarówno uczuciowe, jak i psychiczne. Starał się w jakiś sposób zmienić świat, ponieważ uważał, że taki jest obowiązek eskulapa. Niestety nikt go nie słucha, bo "za młody", bo "jeszcze świata nie poznał". Smutne jak traktują młodych ludzi. Mimo iż spotyka go miłość... on miłości nie spotyka.

Książkę czyta się szybko, jest dużo opisów natury, które bardzo przyjemnie się czyta, a obrazy łatwo wchodzą do głowy. To, co mnie nie spodobało się w tej książce to bardzo rozwlekła akcja bez jakiegoś konkretnego wątku głównego. Wolę książki, które mają jasno określony tor i wiem co się dzieje. Tutaj mi tego zabrakło. Wszystko wydaje mi się takie "romemłane" że się tak wyrażę. Raz akcja jest, raz jej nie ma, po chwili znów jest, następnie niknie i znów wszystko nie ma kształtu.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...