wtorek, 26 listopada 2013

"Dowód. Prawdziwa historia neurochirurga, który przekroczył granicę śmierci i odkrył Niebo"




Tytuł: Dowód. Prawdziwa historia neurochirurga, który przekroczył granicę śmierci i odkrył Niebo
Autor: Eben Alexander 
Wydawnictwo: Znak Liternova

Moja ocena: 6 - dobra





Była to moja pierwsza książka w takiej tematyce. Opowiada o neurochirurgu, który przez tydzień był w śpiączce, opuścił swoje ciało i "odkrył Niebo". Mnie, niestety, ta historia nie przekonała. Może nie tyle nie wierzę w to, co napisał, jednak coś mi nie pasuje.

Ciężko jest mi ocenić tę książkę. Temat jest bardzo delikatny i nie chciałabym jednoznacznie powiedzieć: "Tak, wierzę w to" lub "Nie, nie wierzę w to". Wiadomo, że śpiączka nie jest niczym przyjemnym zarówno dla śpiącego jak i dal jego bliskich. Jednakże po przeczytaniu całej książki jestem w stanie odnaleźć pewne powiązania pomiędzy życiem, które opisuje autor i jego przeżyciami oraz tym co zobaczył "po tamtej stronie". Właśnie to budzi we mnie ten niepokój i niedowierzanie, czy aby na pewno to było Niebo i Stwórca. Niewątpliwie autor był w tym świecie, opisał co widział, jednak nie podzielam jego przekonania, jakby byłaby to prawda o "drugiej stronie". Podświadomie czuję, że to doświadczenie życiowe i samo życie przekonało mózg aby podsunął takie, a nie inne obrazy.

Miałam duże nadzieje odnośnie tej książki, lecz, niestety, rozczarowałam się. Opisane "Niebo" mogłoby przyśnić się również komukolwiek z nas pewnej nocy, ale nie napisalibyśmy o tym książki. Rozumiem, że dla autora było to niesamowite wrażenie i coś oczywistego, lecz ja pomimo to wciąż będę szukać Nieba na własną rękę. Może kiedyś poznam prawdę, ale nie jestem pewna, czy fizycznie będę wtedy zdolna to opisać. Innymi słowy: czy będę wtedy żyć.

sobota, 23 listopada 2013

"Limes inferior"




Tytuł: Limes inferior
Autor: Janusz A. Zajdel
Wydawnictwo: Iskry

Moja ocena: 9 - wybitna






Czytając opinie o tej książce (co robię dość często zanim sięgnę po którąś pozycję), zauważyłam, że dużo ludzi narzekało, że "trąci PRL'em". Ja osobiście nie odniosłam takiego wrażenia.

Książka jest bardzo analityczna. Lecz nie w taki sposób jakby to się mogło wydawać. Jej analityczność polega na podziale społeczeństwa na sześć klas. Klasa 0 to osoby najinteligentniejsze, a klasa 6 to ludzie o niedużych możliwościach umysłowych. Od klasy 3 do 0 ludzie muszą pracować. Dostają za to oczywiście więcej pieniędzy, lecz również mniej czasu wolnego. Osoby niepracujące umysłowo dostają wydzieloną ilość pieniędzy na miesiąc. Taki system, choć może się wydawać niepraktyczny w rzeczywistości (książkowej) funkcjonuje bardzo sprawnie. Ale oczywiście jak to bywa w życiu, niektórym ludziom nie wystarcza 3 klasa, 2 klasa lub na przykład 4. Z pomocą przychodzą lifterzy, którzy chętnie pomogą - za okazaniem odpowiedniej sumy - oszukiwać testy na inteligencję. A - jak nie trudno się domyślić - skoro istnieje taka możliwość wszystkie klasy to bujda. Czy jednak istnieje coś więcej niż te sześć klas, coś bardziej złożonego? Dlaczego władze pozwalają na tego typu sytuacje i oszustwa?

Odpowiedź może być bardziej zaskakująca niż się wydaje! Lecz ja jej Wam nie zdradzę, bo to wisienka na tym torcie książkowym. Zajdel stworzył naprawdę przemyślane, logiczne i dobrze funkcjonujące społeczeństwo oraz jego system. Nie mogę się zgodzić, że przewidział płatność zbliżeniową, bo w tamtych latach były tego typu projekty w Ameryce. Niemniej jednak nie można mu odebrać dopracowania i "dopieszczenia" tej książki niemal pod każdym względem. Mnie bardzo często razi, gdy ktoś stara się stworzyć nowy system społeczny (co jest bardzo trudne) i nie wychodzi mu to - są niedociągnięcia, nieścisłości, wykluczenia. U Zajdla tego nie spotkamy. Wszystko ze sobą współgra i tworzy logiczny ciąg przyczynowo - skutkowy.

Analityczna książka Science - Fiction z nutką tajemniczości i zaskoczenia na końcu, oprószona błyskotliwością i napięciem. Chyba w ten sposób można opisać tę książkę.

sobota, 9 listopada 2013

"Blade runner. Czy androidy marzą o elektrycznych owcach?"




Tytuł: Blade runner. Czy androidy marzą o elektrycznych owcach?
Autor: Philip K. Dick
Wydawnictwo: Rebis

Moja ocena: 10 - arcydzieło





UWAGA! KSIĄŻKA SILNIE UZALEŻNIAJĄCA!

Przyznaję to szczerze i otwarcie: nigdy wcześniej nie słyszałam o Philipie Dicku! Dopiero czytając "W dziwnej sprawie Skaczącego Jacka" pierwszy raz natknęłam się na to nazwisko. "Blade runner" był pierwszą książką po jaką sięgnęłam tego autora i... zakochałam się od pierwszych stron. Nie mogłam spać, jeść, robić czegokolwiek. Musiałam czytać. Czytać bez opamiętania czasem do czwartej nad ranem byleby tylko poznać, co było dalej! Tym sposobem "połknęłam" tę książkę w około jeden dzień.

Opowieść można wręcz nazwać typowym przedstawicielem Science-Fiction. Pomijając, że Dicka można nazwać prekursorem tego gatunku. Opowiada o świecie nie tak daleko wysuniętym w przyszłość. Jest rok 2021 (za pięć lat muszę odnowić prawo jazdy - nie związane z książką, tak mi się skojarzyło), większość świata wygląda na wymarłą. Na Ziemi żyją jedynie ludzie, którzy nie są odpowiedni do funkcjonowania w nowym, lepszym społeczeństwie kolonialnym tworzącym się na innych planetach. Ludzie nie mają prawa do potomstwa, ich emocje uzależnione są od maszyny, która ustala ich nastrój na cały dzień lub tylko chwilę. Wszystko jest sztuczne. Nawet ludzie. Żyjący w dobie androidów Ziemianie nie zauważają różnicy pomiędzy nimi samymi, a droidami. Lecz, czy życie androida jest takie cudowne?

Książka jest w pewien sposób filozoficzna. Czytając ja musimy się zastanowić, gdzie zaczyna się i gdzie kończy się człowieczeństwo. Co czyni nas ludźmi, lub lepiej - ludzkimi. Przed tak trudnym stają Łowcy androidów. Niemal nie do odróżnienia są w tych czasach sztuczne jednostki ludzkie od prawdziwych ludzi. Lecz one też mają uczucia. Do pewnego stopnia. Niektóre są "zimne" bez skrupułów, inne jednak czują się ludźmi. Większość jednak jest zła. Przynajmniej takie moim zdaniem powinnyśmy odebrać wrażenie i takie było zamierzenie autora.

Główne pytania książki: kim jest człowiek? Co czyni nas ludzkimi? Czy współczucie jest jedynie ludzką cechą? Czy może sumienie?

Książka wzbudza niesamowite emocje, jeżeli miałabym oddać je wszystkie, musiałabym po prostu przepisać wszystkie strony i w tej samej liczbie przynajmniej komentarze do każdej z nich z moimi odczuciami. Niezaprzeczalnie godna uwagi pozycja dla fanów Science-Fiction jak i dale tych, którzy szukają pierwiastka ludzkiego i starają się go scharakteryzować.

Serdecznie polecam!

czwartek, 7 listopada 2013

"W dziwnej sprawie Skaczącego Jacka"




Tytuł: Mark Hodder przedstawia Burtona i Swinburne'a w dziwnej sprawie Skaczącego Jacka
Autor: Mark Hodder
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Liczba stron: 528

Moja ocena: 8 - rewelacyjna




Oh! Cóż to była za historia! Od zawsze uwielbiam steampunk (to znaczy od kiedy pierwszy raz na niego trafiłam na Deviantarcie), długo szukałam przyzwoitej książki w tej tematyce i bah! Jestem w Realu pewnego dnia i okładka pewnej książki mnie niesamowicie zaintrygowała. Uwielbiam dobre okładki i - tak - oceniam po nich książki. Dopiero później dowiedziałam się, że tamta książka była drugą częścią steam opery o Sir Burtonie, królewskim agencie oraz o zagadkowym Skaczącym Jacku - niesamowitym człowieku z... oj, zapędzam się i zaraz opowiem wam całą historię, a przecież lepiej ją przeczytać niż usłyszeć od kogoś postronnego.

Zazwyczaj nie sięgam po tego typu książki. Myślę, że mogę to zakwalifikować jako książkę detektywistyczną lub kryminał. Nie lubię kryminałów, bo... bo nie lubię. Ale tan "kryminał" po prostu mną zawładnął. Czytałam w domu, w wannie, w toalecie, autobusie, pociągu, bibliotece, na przerwach i na lekcjach. Nie ważne gdzie, ważne było, żeby dowiedzieć się kto? dlaczego? czy aby na pewno? Książka jest niesamowicie lekko napisana, autor opisuje maszyny parowe, zarówno pociągi jak i środki transportu, jak na przykład latające krzesła, w bardzo obrazowy i prosty sposób. Niepotrzebnie nie komplikuje, a nawet czytając opis jestem w stanie uwierzyć, że coś takiego rzeczywiście mogłoby istnieć i może nawet unieść się nad ziemię...

Postaci stworzone przez pana Hoddera są do bólu serdeczne, prawdziwe i zabawne. Mimo iż, historia, którą dostarcza nam ta książka jest zdecydowanie mroczna i tajemnicza nieraz wybuchałam śmiechem. Sam Sir Burton jest dostojnym arystokratom i znanym odkrywcą epoki wiktoriańskiej, a Swinburne zabawnym, małym, krępym poetą, który ma zapędy masochistyczne, ale pomimo to (a może dzięki temu) pomaga w rozwikłaniu zagadki. Mamy tu też kilka postaci realistycznych tego okresu jak na przykład Oskar Wild, który jest bystrym, małym chłopcem dostarczającym Burtonowi gazety. Mamy też Darwina, który... no cóż, wolę więcej nie mówić poza tym, że jest, bo z tym też jest naprawdę ciekawie.

Cała historia oscyluje między epoką wiktoriańską, a rokiem około 2200, skąd pochodzi... ktoś. Fabuła jednak osadzona jest w Londynie, który wygląda zdecydowanie inaczej, niż przedstawia nam to historia w szkole. Mamy latające krzesła jak najbardziej popularny środek transportu, kolej parową, ale inną niż ta znana nam oraz różnego rodzaju pojazdy do użytku publicznego. Krajobraz jest zdecydowanie bardziej industrialny, lecz wciąż pociągający. Książka ma też swoje przesłanie: jeżeli chcemy zmienić historię, może wyjść coś gorszego niż było. Nie żyjmy więc historią, a dniem dzisiejszym. Carpe diem!

Historia jest niesamowicie wciągająca pełna zwrotów akcji oraz - co dla mnie najważniejsze - kiedy już myślę, że wiem kto to był i co się dzieje, okazuje się, że jednak nie i tak w kółko aż do końca książki i nawet dalej. Moim zdaniem książka zdecydowanie warta uwagi, szczególnie ze względu na to, że ma swoją kontynuację w kolejnych tomach. Już zabieram się do czytania!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...