![](http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/48000/48034/155x220.jpg)
Tytuł: Cień wiatru
Autor: Carlos Ruiz Zafón
Wydawnictwo: Muza SA.
Moja ocena: 10 - arcydzieło
Musiałam chwilę odczekać, aby napisać coś o tej książce, gdyż wywarła ona na mnie niesamowite wrażenie i czasami tak bywa, że trzeba chwilę odpocząć po przeczytaniu dobrej książki. Poukładać sobie w głowie co właściwie było ciekawe, co mniej, a co było magiczne i niewystępujące w żadnej innej. Na te wszystkie rzeczy potrzebowałam około tygodnia. Tuż po przeczytaniu miałam milion myśli i wszystkie chciałam szybko przelać, wszystko się zlewało, za dużo tego było. Niemniej jednak były to bardzo pozytywne "zlewki" całości, co rzadko się zdarza w dzisiejszej literaturze.
Mniej więcej w połowie książki miałam kryzys. Stwierdziłam, że w gruncie rzeczy to historia ma banalną fabułę i nic się nie dzieje. Ot tak chodzi sobie chłopczyk zainspirowany dziełem nieznanego autora i pyta ludzi, czy przypadkiem nie słyszeli o panu Caraxie. Już miałam odłożyć i napisać, że historie krążące wokół tego, iż ta książka jest niezwykła są oklepane i nie mają swego bytu w rzeczywistości. Teraz sądzę, że to mogło być spowodowane tym, że również sam Daniel miał właśnie wtedy kryzys, ponieważ wszystko jakby stanęło w miejscu i ciągle krążył wokół tego samego.
Nagle coś ruszyło. Ujawniły się nowe okoliczności. Już widać światełko w tunelu, że w końcu rozwiąże się tajemnica autora widmo. Już Daniel jest pewny. I co? Ginie jedne z ważniejszych postaci wpadają nam w ręce jej notatki i... i nagle nie dość, że wszystko nabiera sensu i się wyjaśnia, to na dodatek okazuje się, że przez większość czasu chodziliśmy właściwie dookoła prawdy, a właściwie znajdowaliśmy się na rogatkach, jeżeli nie dalej.
Moim zdaniem właśnie to, że nagle okazuje się zupełnie coś innego niż do tej pory ustaliliśmy wespół z głównymi bohaterami jest może elementem dość popularnym w literaturze, ale gdy ująć to w ładne słowa, dodać elementy tajemnicze, kilka morderstw lub zabójstw, romans, a nawet dwa mamy mieszankę wybuchową, ale bardzo efektowną.
Już nie mówię o tym, że jestem wielką fanką Fermina. Uważam, że tek charyzmatycznej, elokwentnej i fantazyjnej osoby nie ma w żadnej książce. Jego teorie, sposób postrzegania świata i podejście do ludzi jest niesamowite. Gdy rozmawia z ludźmi mam wrażenie, że to on stworzył zasady retoryki i manipulacji ludźmi. Każdego umiał do siebie przekonać. Obawiam się, że mimo iż uważam się za osobę asertywną i zauważającą w kluczowych momentach chęć drugiej osoby do manipulacji mną, to nie dałabym rady Ferminowi, lub też on dałby mi spokojnie radę i to bez wysiłku.
Niesamowite jest również to, że naprawdę człowiek utożsamia się i "wchodzi" w bohatera. Myśli jak on, czuje to co on, boi się. Nieraz i nie dwa puls mi przyspieszał. Jestem niestety trochę smutna, bo pierwsze sto stron pamiętam jak przez mgłę, gdyż dawno temu zaczęłam czytać tę książkę i już niewiele pamiętam z początku. Jednak nie lubię wracać do tego co już przeczytałam wcześniej, więc czytałam dalej. Nieznajomość początku nie przeszkodziła mi jednak w odbiorze reszty książki.
Bardzo rzadko daję książką 10 punktów, ale tym razem się należało.
Serdecznie polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz