![](http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/180000/180214/148433-155x220.jpg)
Tytuł: Zielona Mila
Autor: Stephen King
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 416
ISBN: 97-883-788-576-24
Moja ocena: 10 - arcydzieło
Zaczęło się od filmu. Niestety, a może stety. Tata powiedział: choć, fajny film. Kiedy pierwszy raz go oglądałam miałam może w dwanaście lat, albo i mniej, nie rozumiałam go wtedy za dobrze, ale od razu poczułam do niego sympatię. Dobrze nakręcony, świetna obsada, wiarygodne postaci. Tak mijały lata, a mniej więcej rok w rok oglądałam tą ekranizację, za każdym razem poznawał coś nowego. Dziś gdy tylko słyszę, że leci w telewizji, rzucam wszystko i idę oglądać. Ostatnio, właśnie podczas oglądania, dowiedziałam się, że jest na podstawie książki. Książki Stephena Kinga. No i jak tu nie przeczytać?
Nie wiem od czego mam zacząć. Czuję się zagubiona mając opisać, tę książkę, ponieważ wywołała we mnie tyle emocji. Może rozpocznę od fabuły. Akcja dzieje się w latach 30 w więzieniu, w bloku E, gdzie czekają więźniowie czekający na karę śmierci. Pracuje tam narrator - Paul Edgecombe szef "klawiszów". Książka jest pisana w formie powieści, którą pisze Paul, a opisuje nie mniej, nie więcej swoje życie. Właściwie, to nie całe, bo jedynie przygodę z pewnym więźniem...
Nazywał się John Coffey. Jak sam mówił "Jak kawa, tylko inaczej się to pisze". Postać niesamowita, chyba mogę nawet powiedzieć, że niespotykana w świecie literatury. Kim jest John Coffey? Aniołem zesłanym z nieba z pogłębiającą się amnezją i umysłem dziecka. Czy może wszystkie anioły myślą w taki infantylny, lecz w dobrym tego słowa znaczeniu - prosty, sposób? Jest on olbrzymem, ale nie tym z fantastyki, jest potężnym, rosłym, dobrze umięśnionym mężczyzną. Czarnym mężczyzną. Dotyka go niesprawiedliwość. Niestety, wiemy o tym jedynie narrator oraz my (dzięki temu pierwszemu). Bo wszystkie poszlaki wskazują na to, że zabił, ale czy tak było? Odpowiedź jest tak samo niesamowita jak sam bohater. Ileż bym dała, aby spotkać kogoś takiego. Tak bardzo go rozumiałam. Chcę powiedzieć, że często wydaje mi się, że świat nie wygląda jak powinien, że dzieje się za dużo złego, a my również czynimy to zło, ponieważ nas otacza, wchłaniamy je codziennie i też trudno jest się w takiej sytuacji uwolnić od czegoś takiego. Czy nasze zmęczenie może być spowodowane ciągłą wewnętrzną walką ze złem świata, choć robimy to podświadomie?
Książka niesie z sobą niesamowite przesłanie. Każdy odczyta je inaczej, lecz dla mnie jest to próba uświadomienia światu, że coś dzieje się nie tak, jest źle - zróbmy coś z tym. Bardzo potrzebujemy na świecie kogoś takiego jak John - aby uleczył świat, aby nie było zła, aby ludzie zrozumieli, że to nie prowadzi do niczego dobrego. Przydałby się, ale go nie ma. Jeżeli był, to ź l i ludzie skazali go na śmierć, ponieważ czynił dobrze, ale nam łatwiej dostrzegać zło. Umarł, mógł przeżyć, ale nie chciał.
Bo ja chcę odejść, szefie. [...] Jestem strasznie zmęczony bólem, który słyszę i czuję, szefie. Zmęczony tym, że ciągle wędruję, samotny jak drozd na deszczu. Nie mając nigdy żadnego kumpla, z którym mógłbym wędrować i który powiedziałby mi, skąd, dokąd i po co idziemy. Jestem zmęczony tym, że ludzie są dla siebie niedobrzy. To boli, jakbym miał w głowie potłuczone szkło. Jestem zmęczony tym, że nie zawsze mogłem pomóc. Zmęczony ciemnością. Czuję głównie ból. Jest go za dużo. Gdybym mógł z tym skończyć, zrobiłbym to. Ale nie mogę.
Była to prawdopodobnie najdłuższa wypowiedź John'a Coffey'a. Nie jestem w stanie nic więcej napisać, bo za dużo jest do napisania. Zakończę jedynie tym, że przez prawie całą ostatnią część książki płakałam nieustannie. Głęboki ukłon w stronę Stephen'a King'a. "Zielona Mila" na zawsze pozostanie w moim sercu i czuję, że często będę do niej wracać, ponieważ autor stworzył postać, która jest Nadzieją. Nadzieją, którą my ludzie zabijamy codziennie tak samo okrutnie jak tu w książce.
Serdecznie polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz