poniedziałek, 8 października 2012
"Cierpienia młodego Wertera"
Tytuł: Cierpienie młodego Wertera
Autor: Johann Wolfgang von Goethe
Wydawnictwo: Lektury Dla Każdego
Moja ocena: 6 - dobra
Wiadomo jakie większość osób ma podejście do lektur szkolnych. Niestety - aż wstyd się przyznać - należę do osób, które "z automatu" są na nie, gdy ktoś je przymusza do przeczytania danej książki i gdzieś tam, z tyłu głowy cały czas stresujesz się, bo może akurat o ten fragment zapytają cię na kartkówce. Masz określony czas by przeczytać książkę i zawsze -jakimś dziwnym trafem - zaczynasz ją czytać zbyt późno i znów szybko, byle tylko zdążyć siedzisz po nocach czytając... nie męcząc się z tą nieszczęsnym, Bogu ducha winnym skrawkiem papieru (oby Bóg wybaczył mi, że tak nazwałam książkę!)
I mimo wszystkiego co powyżej napisałam... Jestem zadowolona z książki. Nie powiem, żeby mnie porwała, bo od połowy książki modliłam się, aby Werter umarł, bo już chciałam go skończyć. Ale za to sam koniec mnie mile zaskoczył. Och, proszę nie uważać mnie za okrutną, gdyż podobała mi się śmierć biednego, młodego, nieszczęśliwie zakochanego mężczyzny! Na Boga! Nie. Spodobał mi się sposób, język i cała atmosfera w jaką autor wprowadza czytelnika.
Koniec poruszył mną dogłębnie. Gdy czytając, że biedy chłopak posłał gońca po pistolet już wiedziałam jak to się skończy. Ale to, że biedak nie strzeli prawidłowo i potem przez kolejne 6 godzin umierał w katuszach w samotności, a kolejne 6 przy ludziach z jego otoczenia. Co mnie jeszcze bardziej zasmuciło, to to, że młodzi chłopcy na łożu śmierci całowali go, a nie jego upragniona Lotta.
Książka z początku ciężka, ale pod koniec nieco zmienia charakter i moim zdaniem mimo wszystko powinniśmy ją przeczytać.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz