![](http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/139000/139867/155x220.jpg)
Tytuł: Pan Lodowego Ogrodu. Tom 1
Cykl: Pan Lodowego Ogrodu
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Liczba stron: 545
ISBN: 9788375746068
Moja ocena: 10 - arcydzieło
Tegoroczny Pyrkon zbliża się nieubłaganie, a jednym z szacownych gości będzie nie kto inny, a sam Jarosław Grzędowicz. Nie przeczę, że przeczytałam cały cykl "Pana Lodowego Ogrodu", ale wstyd się przyznać, bo niewiele pamiętam biorąc pod uwagę, że czytałam wszystkie tomy od czterech do dwóch lat temu! Jak się okazało, rzeczywiście dużo pozapominałam.
Ostatnimi czasy udało mi się przeczytać również inną powieść, a właściwie to zbiór opowiadań tego autora. "Wypychacz Zwierząt" przypomniał mi jak świetnym pisarzem jest Pan Grzędowicz, a ponownie przeczytany pierwszy tom Pana Lodowego Ogrodu jedynie utwierdził w tym przekonaniu. Sposób narracji może być uciążliwy i kilka razy dyskutowałam nawet na ten temat z przyjaciółką. Nie pasowała jej zmiana osoby podczas opowieści Vuko, ponieważ uważała, że jest to nieco denerwujące i rozskupiające, kiedy w jednym rozdziale mamy dwie formy narracji. Cóż, moim zdaniem jest to zrobione na tyle dobrze, że nie można tu się za bardzo przyczepić, a jedynie zrobić ukłon w stronę autora za bardzo zgrabną i, moim zdaniem, udaną żonglerkę narracją. Kolejną sprawą są dwie historie opisywane równolegle, naprzemiennie rozdziałami. Innymi słowy: dwie opowieści w jednej książce. Czytałam już kilka tego typu powieści, niestety jednak ten sposób prowadzenia książki nigdy mi się nie podobał,ale tu znów punkt na korzyść Jarosława Grzędowicza - robi to bardzo dobrze, prawdopodobnie dlatego, że przerywa rozdziały w odpowiednim momencie.
Czy coś się zmieniło w odbiorze lektury podczas ponownego jej czytania? Cóż, nawet bardzo dużo. Wielu rzeczy nie pamiętałam, ale kiedy zaczynałam czytać to ciągle była we mnie taka ekscytacja, nieco odmienna od tej, że ktoś nam zaspojleruje koniec, bo wiem co się stanie, ale nie zniechęca mnie to do dalszego czytania, a wręcz przeciwnie. Przypominam sobie - bo siłą rzeczy lepiej pamiętam późniejsze tomy - dlaczego tak, a nie inaczej się stało i z czego to wynikało. Po za tym, co ciekawe, większość... "obrazów", które pojawiają się w mojej głowie, gdy wspominam "Pana Lodowego Ogrodu" są właśnie z pierwszego tomu. Po za tym, pamiętam, że zagadka krabów, a właściwie jej rozwiązanie jakoś bardziej mną wstrząsnęło za pierwszym razem, niż za drugim. W ogóle nie pamiętałam Żmijowego Gardła i tamtejszych wydarzeń. Te bardziej..."przełomowe" i ważne momenty jednak dobrze utkwiły w mojej głowie.
Nie będę już oceniała sposobu kreowania postaci, tworzenia świata przedstawionego oraz tego typu elementów powieści, ponieważ są one na tyle dobrze (może nie bezbłędnie, ale dobrze) zrobione, że szkoda na to mojego i Waszego czasu. Lepiej spędzić go na czytaniu. Na czytaniu na przykład "Pana Lodowego Ogrodu". Jeżeli wybieracie się na Pyrkon i czytaliście książki innych autorów, który tam się pojawią, to zachęcam również do przeczytania chociaż pierwszego tomu (wielokrotnie nagrodzonego) tego cyklu, bo warto. Warto zapoznać się chociaż z tym autorem, bo moim skromnym zdaniem, zrobił przez te wszystkie lata ogromną konkurencję chociażby Sapkowskiemu, a już nie mówię, o bardzo wysoko podniesionej poprzeczce wobec innych pisarzy, nie tylko z wydawnictwa "Fabryki Słów", ale z całej Polski.
Serdecznie polecam.